Rowerzyści boją się jeździć po ulicach?

[kukurydza_65]

Cześć, trafiłem dzisiaj na artykuł na Wyborczej na temat tego, że rowerzyści boją się jeździć po ulicach. Jestem ciekawy, czy podzielacie to zdanie. Boicie się jeździć po ulicach naszego wspaniałego miasta? Ja codziennie dojeżdżam do pracy rowerem i jeszcze -odpukać- nie miałem żadnej krzywej akcji.
Wrzucam link do art, ale większość jest za paywallem, nie bijcie za to
https://czestochowa.wyborcza.pl/czestochowa/7,84749,30840054,wg-badan-polowa-rowerzystow-boi-sie-jezdzic-ulica-a-czestochowska.html#commentsAnchor

[Lukas]

---

[TeczowaMagia]

Nie boje się jeździć po ulicach, boję się kierowców którzy chcą mnie ukarać, że jadę ulica, pouczają o przepisach sami je łamiąc albo wymuszają żebym je złamała puszczając kiedy mają pierwszeństwo. Boję się większości kierowców taxi, z nimi miałam najwięcej niebezpiecznych sytuacji. Ogólnie problemem są szeryfowie szos.

---

"..Kręć się..Kręć się.. Kręć się.. tylko nie kręć.."
____ __o
___ `\<¬
__(_)/ (_)____

[Mr. Dry]

Tak, są tacy co się boją. Tylko, że pewnie to ludzie mający raczej kiepskie "zdolności rowerowe". Wiem jak to brzmi, ale jeśli większy podmuch sprawia, że taka osoba się chwieje, albo jeśli obejrzenie się przed skręceniem powoduje że rowerzysta znajduje przy osi jezdni, to o czym tu dyskutować? To tacy ludzie są zagrożeniem, podobnie jak długowieczny emeryt za kółkiem. I będą zagrożeniem nawet na najlepszych DDRkach.
A więc zależy z kim dziennikarz rozmawiał, bo gdyby zadał takie pytanie na którejś ze zbiórek, sądzę że zostałby zabity śmiechem. Ktoś może też mi zarzucić, że łatwo mi tak twierdzić, bo nie mam traumy związanej z kolizją. Otóż miałem 6 i jestem szosowcem.

---

Nieważne gdzie jest pies pogrzebany, jeśli masz siłę kopać znajdziesz zwłoki...