wczytywanie...
Częstochowskie Forum Rowerowe - Strona Główna » Z życia rowerzysty...

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Sezon 2019 - wspomnień czar
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mr. Dry Mężczyzna



Status: Offline
Dni: 6160 (87%)
Postów: 875
Wiek: 45

Częstochowa

Post Czw 02 Sty 20, 12:35:51     Sezon 2019 - wspomnień czar Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Ma ktoś jakieś miłe lub niemiłe wspomnienia? Chce ktoś się wynurzyć, pochwalić lub dociąć Wink komuś czymś co ma związek z minionym sezonem? Jeśli tak to jest odpowiednie miejsce. Ja zacznę.

Miniony rok to 6289,4 i jakieś 280 godziny spędzone na siodełku. Jednak mimo, że było to mniej niż 2018 to jednak wydaje mi się lepszy, ot takie subiektywne odczucie. Z rzeczy, którymi wypadało by się pochwalić to przede wszystkim nowe wdzianko uszyte w Koko wear. Z pozoru nic szczególnego ale jest to jedyny na świecie taki komplet. Zdjęcie poglądowe tutaj. Drugą rzeczą to ciężka wycieczka do grodu Kraka na Perunowe kiedy to zaliczyłem najdłuższy dystans samotnie. Ostatnie to pewnie dla niektórych profanacja ale co tam - kupiłem trenażer interaktywny. Nie jest to nie wiadomo co bo opór na podjazdach tylko do 6% więc alpejskie przełęcze łykam bez problemów ale przynajmniej człowieka szlag nie trafia jak pogoda pod psem a kręcić się chce. Tak przejeździłem grudzień i niemal zrównałem się z wynikiem z ubiegłego sezonu.
Z końcem ubiegłego roku skończyła się również Masa Krytyczna pod przewodnictwem dotychczasowej ekipy ale nie odchodzi w niepamięć. Już w ostatni piątek stycznia ulicami korowód poprowadzi nowa ekipa. Koła kręcą się dalej.
Na koniec chciałem podziękować wszystkim tym, którzy towarzyszyli mi podczas jazd. Pozdrawiam i życzę wszystkim kolejnego udanego roku. Niech się szczęści niech się darzy!


Nieważne gdzie jest pies pogrzebany, jeśli masz siłę kopać znajdziesz zwłoki...
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość      
Tomas_1982 Mężczyzna



Status: Offline
Dni: 5056 (71%)
Postów: 442
Wiek: 41

Częstochowa - Błeszno Stare

Post Pią 03 Sty 20, 8:52:55     Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

300km samotnie? Szacun, ja po 50km zaczynam gadać do siebie, więcej jak 70-80 sam ze sobą nie wytrzymuję Confused Ten rok to jakieś 1300km u mnie, od stycznia ubiegłego roku 2-3x w tygodniu zacząłem chodzić na basen i to zastąpiło np: niedzielne poranne wypady które każdorazowo dawały do podsumowania jakieś +50km. Polubiłem też spinning, kila razy kręciłem w Taurusie, razy czy dwa w Icon'ie i Scoutcie, krew, pot i łzy były więc byłem zadowolony.

Mimo również niższego wyniku vs 2018 podobnie dobrze wspominam 2019, sporo rodzinnych wycieczek, kilka samotnych wypadów plus wisienka na torcie; rowerowe urodziny. No i o tym ciut dłużej, z początkiem lipca spakowaliśmy sakwy rowerów z Żoną i pojechaliśmy szlakiem orlich gniazd zaliczając oczywiście Olsztyn, po drodze dalej Złoty Potok z grilowanym pstrągiem, Mirów, Bobolice i Ogrodzieniec, dzień zakończyliśmy w SPA koło Zawiercia gdzie nocowaliśmy po to aby kolejnego dnia ruszyć w drogę powrotną, tutaj plan był prostszy; jaskinia głęboka, poraj i oczywiście finał na placku w Leśnym. Było prawie idealnie, drugi dzień przywitał nas załamaniem pogody, bardzo silnym wiatrem i deszczem który przeczekaliśmy w śmierdzącym przystanku komunikacji gdzieś tam koło Żarek. Na szczęście mieliśmy sporo ciuchów w sakwach i finalnie skorzystaliśmy praktycznie z wszystkiego co tachaliśmy na bagażnikach.



Na koniec jeszcze duży punkt dumy, moja młodsza Córka (6lat) pożegnała w tym sezonie przyczepkę rowerową, na dobre już usamodzielniła się w naszych wypadach, kilka razy dojechała i wróciła pod zamek w Olsztynie, zjeździła już chyba większość DDR w Częstochowie i nigdy nie marudziła. Zdecydowanie przekłada rower ponad siedzenie w telefonie i to jest mój mały sukces.



Udanego 2020, zero kapci, usterek i kontuzji Wszystkim Very Happy



Kontakt: 502 606 949
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora      
Reklama
Poisonek Mężczyzna



Status: Offline
Dni: 6971 (99%)
Postów: 3301
Wiek: 49


Post Nie 05 Sty 20, 17:56:01     Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

To był dobry rok. Początkowo wyglądało to dość niemrawo: długo nie trafiło się nic ciekawego nie licząc nowego doświadczenia w postaci wizyty na torze w Pruszkowie i obserwowania zmagań podczas Mistrzostw Świata w kolarstwie torowym. Dopiero w czerwcu coś drgnęło. Zamknąłem czwarte kółko wokół Ziemi i zaliczyłem tradycyjny, już 27 Kraków. Pod koniec czerwca niestety nastąpił kryzys i poczucie, że sezon będzie zmarnowany. Kłopoty z kolanem i rozpad planu powrotu w Alpy zdołował mnie dość mocno. Na szczęście nie na długo - trzeba było sobie to choć częściowo czymś zrekompensować. Uśmiech przywróciły wspólne wyjazdy rowerowe z Córcią, fajny trip z Kielc do Czewki przez Chęciny czy wypad do Chorzowa na Tour de Pologne. Oczywiście cały czas kręciłem się gdzieś po okolicy, odwiedzając czasem miejsca takie jak Morsko, w którym już wieki nie byłem. Jesień również była łaskawa: szczególnie owocny był październik. Zrealizowałem męczący mnie pomysł wymiany kół w Maryśce z szytek na oponę, co bardzo mnie cieszy. Do tego znów trafiły się jakieś nowości: pierwszy raz byłem w Łodzi, zaliczając po drodze dziurę w Kleszczowie. Po raz trzeci wylądowałem w Pieninach, gdzie wspólnie z braćmi J miałem okazję spędzić sobotę i niedzielę jeżdżąc po starych trasach w nowym wydaniu. Droga rowerowa wokół Jeziora Czorsztyńskiego wyrywa z butów ze skarpetkami. Koniec miesiąca to dobrnięcie do ósmej dziesiątki w życiu. Ostatnie dwa miesiące to już teoretycznie luzowanie i odpoczynek, ale były też rzeczy ważne i ciekawe: jazda po autostradzie i pożegnanie z Masą. Tak - po 10 latach i 10 miesiącach oraz po zorganizowaniu 130 przejazdów Częstochowskiej Masy Krytycznej oddaliśmy tę Imprezę młodszym. Skończyła się tym samym pewna epoka. Dla mnie mega ważna, bo to właśnie dzięki Masie poznałem zdecydowaną większość mojej rowerowej rodziny... Ale Masa musi iść naprzód a my - choć przykro to pisać - już się wypaliliśmy. Niech młodzi kręcą dalej Smile
Sezon udany - trzeci pod względem przebiegu w moim życiu: 11587 km. 17 setek i kilka fajnych tripów. Do tego jest wizja na kolejny rok, więc jest na co czekać. Marcin i Robert: dziękuję za towarzyszenie i bezwarunkowe zgody na moje dyspozycje co do tego gdzie i kiedy jedziemy Wink Dziękuję reszcie znajomych za wspólne jazdy. Może niewiele ich było, ale ważne, że takie jeszcze są.
Do zobaczenia na trasach w 2020 Smile


Dream Big, Play Hard, LIVESTRONG
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora Gadu-Gadu    
Sebiq Mężczyzna



Status: Offline
Dni: 5958 (84%)
Postów: 690

Częstochowa - Ostatni Groszek

Post Pią 24 Sty 20, 18:41:44     Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Dzień dobry!

W roku 2019 przejechałem 8511 km. Większość tych kilometrów nie przypadła w udziale ani Szarakowi, ani tym bardziej Over Topowi (który jeszcze żyje). Rowerem wyprawowym i póki co numerem jeden w mojej "stajni rumaków" stał się rower turystyczny mało znanej firmy Scott i nie wyróżniający się niczym szczególnym, kolorem zwłaszcza. Na sumę tych kilometrów, oprócz zwykłego kręcenia po okolicy, przypadło trochę wycieczek jedno- i dwudniowych oraz jedna wyprawa rowerowa.

Z kilku pomysłów na letnią rowerową wyprawę wybrałem ponownie trasę Dookoła Polski. Tę wyprawę poprzedzały dość długie przygotowania, zarówno sprzętowe jak i kondycyjne, a termin wyjazdu zależał wyłącznie od ich ukończenia. Wyprawa rozpoczęła się 1 czerwca i powiodła wpierw na zachód, konkretnie na Dolny Śląsk, z którego to - można powiedzieć - wystartowała pętla właściwa. Wyprawa była w całości rowerowa, tzn. "z domu i do domu" rowerem. Odwiedziłem wiele miejsc, z którymi związany jestem dobrymi wspomnieniami, jak również udało się tę listę poszerzyć. Przez tydzień jeździłem w Niemczech, zwiedzając m.in. wyspę Rugię. Odwiedziłem też symbolicznie Litwę i Czechy. Całą trasę podzieliłem na 6 etapów, które zazwyczaj kończyły się w miejscach, gdzie spędzałem dzień, dwa lub dłużej i kiedy to ogarniałem sprzęt i siebie przed dalszą drogą. Najtrudniejszym etapem były góry z charakterystycznym dla nich balansem między pokonywaniem własnych słabości a dokładaniem sobie kolejnych masochistycznych doznań. Na szczęście były tam też dodatnie plusy, jak cudowne widoki czy świetne zjazdy.

W nawigacji korzystałem ze smatfonowej aplikacji openstreetmap, czasami googlemaps, map papierowych wybranych regionów i oczywiście wydrukowanej trasy wyprawy. Trud włożony w przygotowanie tej ostatniej często zwraca się z nawiązką i tak też było po raz kolejny.

Noclegi miałem różne - na dziko, na polach namiotowych i campingach, u znajomych na chacie, na kwaterach, w przyczepie campingowej, w domku letniskowym na działce, w sporej liczbie schronisk PTSM i nawet w hoteliku jeden się przydarzył. Oczywiście spełniłem też własne minimum wyjazdowe nad morzem śpiąc jedną noc na plaży.

Odwiedziłem 15 parków narodowych, z czego dwa w Niemczech. Pieszo wędrowałem po Bieszczadach, Pieninach, Górach Opawskich, Masywie Śnieżnika, w Izerach, Karkonoszach i Rudawach. Kilka razy jechałem pociągiem, m.in. realizując 3-dniowy epizod w Borach Tucholskich i wracając później na trasę wyprawy. Statkiem płynąłem przez Zalew Wiślany i wielokrotnie korzystałem z promów. Zdarzyło mi się też jechać busem, tudzież autobusem miejskim, ale to już bez roweru.

Pogodę miałem dobrą. Przytrafiło mi się po drodze kilka większych burz i parę dni deszczowych czy deszczowo-nijakich. Zdecydowanie jednak częściej dało się odczuć posuchę i zauważyć widoczne jej skutki w postaci wysychających stawów i niskich stanów wód rzek. Miałem też okazję obejrzeć z bliska skutki nawałnicy z 2017 r. w nadleśnictwie Rytel, a także wycięte połacie lasów w Górach Opawskich.

Całościowo oceniając była to na pewno wyprawa szczęśliwa i bezkolizyjna. Defekty w rowerze były minimalne: dwa kapcie i pęknięta śrubka mocująca przedni bagażnik. Zdrowie fizyczne dopisało i psychiczne raczej też, choć to już trudniej ocenić z własnej perspektywy. W czasie całej podróży było też kilka rozczarowań, na pewno dość subiektywnych, bo jednak rzeczy od nas niezależnych nie jesteśmy w stanie całkowicie uniknąć, a jedynie zminimalizować ryzyko ich wystąpienia.

Wyprawa zamknęła się w 97 dniach podróży (z czego 17 bez roweru). Dystans wyniósł 5727 km.







W roku 2020, czy jak kto woli w sezonie 2020, życzę wszystkim dużo zdrowia, spełnienia rowerowych planów i marzeń oraz abyście spotykali na swoich drogach tak samo dobrych ludzi jakimi sami jesteście. Smile

Pozdrawiam,
Seb.


"Każdy, kto wykaże zdecydowaną inicjatywę,
może wyrwać się z kieratu codzienności."
Andrzej Zawada, himalaista (1928-2000)
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Gadu-Gadu    
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Częstochowskie Forum Rowerowe - Strona Główna » Z życia rowerzysty... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
iCGstation v1.0 Template By Ray © 2003, 2004 iOptional


Kontakt z osoba zarzadzajaca witryna: Speedy