|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
LadyAga
Status: Offline
Dni: 3991 (55%)
Postów: 10
Wiek: 32
Częstochowa
|
Wto 22 Lip 14, 21:00:44 |
|
|
LadyAga - 254 km (231 km trasy i 23 km poza trasą) - certyfikat
|
|
Powrót do góry |
|
michaill
Status: Offline
Dni: 6661 (92%)
Postów: 561
Wiek: 113
Częstochowa - Śródmieście
|
Wto 22 Lip 14, 21:09:00 |
|
|
michail_s napisał: | Sory i dzięki Marcin za, mimo wszystko, miękkie lądowanie na Twoich plecach w Piotrkowie |
Nie tylko ty masz dług wdzięczności u marcina87.
Prowadził naszą paczkę praktycznie sam aż do Przedborza.
Jestem pełen podziwu za postawę kiedy stwierdziłeś że liczy się grupa.
ODROMNE DZIĘKI !!!
WSPÓŁCZEŚNI RYCERZE JEŻDŻĄ NA ROWERZE
ON BIKE TILL DEATH |
|
Powrót do góry |
|
Reklama |
|
dymol
Status: Offline
Dni: 4075 (56%)
Postów: 53
|
|
Powrót do góry |
|
jurek12344
Status: Offline
Dni: 4140 (57%)
Postów: 16
Wiek: 44
Częstochowa-Śródmieście
|
Wto 22 Lip 14, 22:24:48 |
|
|
Dobrze,że nie ma zdjęcia z Dobrodzienia jak umierałem pod polomarketem walcząc ze swoim organizmem
Kto drogę skraca do domu nie wraca. |
|
Powrót do góry |
|
krzara
Status: Offline
Dni: 5592 (77%)
Postów: 742
Wiek: 72
Częstochowa
|
|
Powrót do góry |
|
damzac
Status: Offline
Dni: 7221 (100%)
Postów: 562
Wiek: 40
Myszków DWA KOŁA I PASJA
|
Sro 23 Lip 14, 21:15:48 dystans |
|
|
damzac - 116,67 Zawiercie Tarniwskie G. Brynek Tworog KaletyWozniki Kozieglowy Myszkow
http://zabiegani.czest.pl |
|
Powrót do góry |
|
torreto_1991
Status: Offline
Dni: 5284 (73%)
Postów: 35
Wiek: 33
|
Czw 24 Lip 14, 10:18:46 |
|
|
ROLAND---504km---Certyfikat |
|
Powrót do góry |
|
Poisonek
Status: Offline
Dni: 7125 (99%)
Postów: 3301
Wiek: 50
|
Czw 24 Lip 14, 10:52:51 |
|
|
krzara napisał: | trzymać się razem podczas przejazdu |
Krzysiek myślę, że to nienajlepszy pomysł. Przynajmniej nie wszyscy. Kilka osób obstawiających Masę brała udział w Orbicie. Osoby te będą potrzebne podczas przejazdu by dbać o bezpieczeństwo.
Dream Big, Play Hard, LIVESTRONG
|
|
Powrót do góry |
|
krzara
Status: Offline
Dni: 5592 (77%)
Postów: 742
Wiek: 72
Częstochowa
|
Czw 24 Lip 14, 13:04:49 |
|
|
Arku, orbitowcy
wycofuję swoją propozycję wspólnego przejazdu uczestników Decathlon Orbity na 101 Masie Krytycznej. |
|
Powrót do góry |
|
KSW
Status: Offline
Dni: 7158 (99%)
Postów: 228
Wiek: 47
Panki (30km od Cze-wy)
|
|
Powrót do góry |
|
marcin87
Status: Offline
Dni: 4452 (62%)
Postów: 19
|
Pią 25 Lip 14, 21:44:43 |
|
|
marcin87 - 350Km - bez certyfikatu
pozdrowienia dla wszystkich orbitowiczów oraz ogromne dzięki dla
DDDDD EEEEEE CCCCC AAAAAAA TTTTTTT HHHHHH LLLLLL OOOOOO NNNNNN
Super ekipa z wozu technicznego szkoda że takich osób nie ma na każdych zawodach można było poczuć ducha zawodowej jazdy |
|
Powrót do góry |
|
aszym
Status: Offline
Dni: 3717 (51%)
Postów: 2
|
Pią 25 Lip 14, 22:54:55 |
|
|
uznanie dla organizatora i dla uczestników.mega impreza, super atmosfera!
liczę na kolejną edycje!
podziękowania dla Michała za wspólną jazdę od Adama.
aszym---215---bez certyfikatu
przepraszam za zwłokę |
|
Powrót do góry |
|
krzara
Status: Offline
Dni: 5592 (77%)
Postów: 742
Wiek: 72
Częstochowa
|
Sob 26 Lip 14, 11:39:21 |
|
|
Z siodełka "4"
503 kilometry niekończących się asfaltów. Nocą - kryjących zdradliwe pułapki. Dniem – plastycznych od lampy słonecznej.
W tym roku po raz szósty! Uczestników orbit przybywa. Bez reklam, rozgłosu, namawiania. Kolejny raz chcą kręcić na Częstochowskiej Orbicie.
Twardziele stają dwie godziny przed północą na starcie dobowej jazdy po wytyczonej, niepowtarzającej się trasie w kształcie orbity wokół Częstochowy o promieniu 60 kilometrów. Szesnastu podejmuje próbę pokonania całego dystansu. Próżno szukać wśród nich zawodowców. A i formuła imprezy daleka od zawodów. Nikt nie wskoczy na pudło. Nie zawisną medale na szyjach. Żadnych nagród. Więc po co to wszystko?!
Są różne szkoły. Przeważają rowerowe plecaki ale i sakwa czy torba na bagażnik sprawdza się. To co wziąłeś ze sobą pozwoli ci przetrwać, wykręcić więcej kilometrów. Wóz techniczny na trasie z rozciągniętą w godziny stawką orbitowiczów nie ogarnie całości. Licz przede wszystkim na siebie.
Czas od samego startu weryfikuje każdemu plany pokonania trasy. Tworzą się grupki. Szosowcy trzymają się razem na czele.
Do pierwszego bufetu w Szczercowie pierwsi kręcą niecałe pięć godzin. Ciepły naleśnik z nutellą, bananem, herbatą i w drogę. Czeka nas dwadzieścia kilometrów fatalnego pobocza krajowej 8. Trzymamy się więc jezdni i z utęsknieniem wypatrujemy wschodu słońca.
Przecinamy gierkówkę w Piotrkowie Trybunalskim.
W razie czego jest i Pomoc Drogowa.
Kolejne cztery godziny kręcenia od nocnego bufetu uwieńczone kolarskim śniadaniem w Przedborzu. Wóz techniczny z częściami rowerowymi i wodą krąży między bufetami, towarzyszy grupkom orbitowiczów. Startówki na rowerach ułatwiają ich rozpoznanie. Jedziemy przecież w ruchu ciągłym a niedzielnych rowerzystów wielu.
„Krzara jak leci” - pada pytanie z za szyby mijającego mnie wozu technicznego. Grupka ciśnie więc szybka odpowiedź „na razie ok, tylko mam pusty bidon. Proszę nalejcie mi wody”. Wyjmuję bidon z koszyczka i podaję serwisantowi. Po chwili wyciągnięta dłoń podaje pełny bidon, który ląduje w koszyczku.
Kurde, po raz pierwszy poczułem się jak zawodowiec na Tour de France.
Kolejne miejscowości. Nawigacja uproszczona na maxa. Mimo to są pomyłki. Przecież to setki krzyżówek. Każdy ma dokładną mapę, co niektóry wgraną trasę w GPS. Spoko, czy skrócisz, czy nadłożysz nie ma większego znaczenia. Nawiguj na kolejny bufet.
Dwie dziewczyny walczą od startu kiera w kierę z chłopami. Cóż, że nie wykręcą całości. Dwieście i trzysta da im zasłużony szacun.
Pięciominutowy postój mojej, dziesięcioosobowej grupy w Piotrkowie Trybunalskim przy wozie technicznym.
Na nocnym odcinku od Krzepic do Piotrkowa Trybunalskiego mam anioła stróża. To marcin87 (Nr 14), szosowiec z Radomska. Trzeci raz na orbicie. Świetnie prowadzi nasz dziesięcioosobowy peletonik. Nadaje równe tempo dostosowane do profilu trasy i składu grupy. Nie szarpie, nie rozrywa grupy. Za każdym razem gdy wychodzę na prowadzenie wyprzedza mnie i rzuca „Krzysiek pamiętaj, że masz chorą nogę”.
Inaczej piekielnie mocny ROLAND (Nr 5), który co rusz samotnie odskakuje daleko do przodu podejmując próby przeskoczenia do grupy prowadzących szosowców.
Lekko pagórkowaty, czterdziestokilometrowy odcinek od Przygłowia do Przedborza z niesprzyjającym wiatrem rozbija naszą grupę. Słabnę. Gdy docieram z półgodzinnym obsuwem na bufet ze śniadaniem w restauracji Parkowa w Przedborzu, szosowcy szykują się do wyjazdu. W biegu robię im pamiątkową fotkę i zastanawiam się co oni tu jeszcze robią.
Zagadka wyjaśnia się wieczorem. Czekali na wydanie śniadania. Wtopa! Było uzgodnione śniadanie od 6:50 a faktycznie o tej godzinie przyszli dopiero pierwsi pracownicy lokalu.
Duża porcja makaronu i półlitrowy, owocowy jogurt wchodzi świetnie.
Zgodnie z planem zmieniam koszulkę na krótką, zakładam nowe pampersy i powlekam się UV50. W nogach 213 kilometrów ostrego napierania. Do postawionego sobie zadania „250+” niewiele brakuje a i „+” jawi mi się raczej konkretny więc zostaję dłużej na śniadaniu. Stawiam przed sobą zadanie dotarcia do Zawiercia (311 km) a dalej zobaczymy.
Na śniadanie wpada Adamas (Nr 1). Z dumą pokazuje licznik, a tam… 274! Czyli więcej o 60 km od nas w ciągu 10 godzin!
Adamas, najmocniejszy z PETA ORBITY w 2012 teraz zgodnie ze swoim czarcim planem i dewizą: jestem mocny, przygotowany, jadę po 600. Skoro zafundowano tylko 504 to zrobię dokładnie całą wytyczoną trasę DO i dorzucą jeszcze swoje dwie małe pętelki. Pierwszą 60 kilometrową na początku i drugą 40 na końcu. Prosta matematyka, trudne wykonanie.
Gdy michaill (Nr 3) domawia patelnię jajecznicy i złocisty izotonik na taras wtacza się samotnie z grymasem na twarzy
magnum (Nr 20). Dopadły go dolegliwości i raczej kończy.
Kolejny pechowiec z mojej grupy,
michail_s (Nr 29),
Zaliczył za Piotrkowem trzyosobową kraksę, ma stłuczona dłoń niezdolną do operowania manetką. Skąd ja to znam! Robi dobrą minę do złej gry ale będzie walczyć dalej. Jednak roztropnie skończy o własnych siłach na pogotowiu w Koniecpolu. Prawie wszyscy uczestnicy wyrazili akces grupowego ubezpieczenia sponsorowanego przez sklep rowerowy CYKLO. Cieszy mnie to jako organizatora bo wielu nie wykupiłoby swojego ubezpieczenia.
Krótka wymiana informacji z chłopakami z wozu technicznego, meldunek na CFR, rozrobienie izotonika i wraz z:
Sikorem (Nr8)
i
p.b. (Nr 23)
w trójkę ruszamy na kolejny punkt kontrolny czyli bufet z drugim śniadaniem w Zawadzie Pilickiej (282 km).
Przed nami 70 km wspólnej, wesołej jazdy.
Tak się fajnie składa, że należymy do Klubu Zabiegani Częstochowa i lobbujemy w klubie na rzecz rowerowania. Łączy więc nas i bieganie i rowerowanie.
Aby nie rozgadać się podczas jazdy zmieniamy się na prowadzeniu co 5 słupków czyli co pół kilometra. Jest dobra prędkość 28-30/godz.
Włoszczowa -
dla ochłody lody i zimna coca cola pod delikatesami. Panie kojarzą nas z ubiegłego roku. Współczują i podziwiają. Przed Szczekocinami wpraszamy się do ogródka młodych gospodarzy na papierówki i prysznic z ogrodowego węża. Obiecujemy zajrzeć za rok.
Zbliża się południe i
upragniony Zajazd Venite z bufetem.
Tu czekają na nas chłopaki z wozu technicznego. Dostaję pełną informację o orbitujących, którzy zaliczyli już ten punkt kontrolny. Przekazują nam również wodę i po bananie od dziewczyn z rodziny marcina87 (Nr 14). Jednym łykiem wypijam szklankę podanego soku pomidorowego i dobieram się do risotta z piersi kurczaka. Niestety risotto staje mi w gardle. Może chłodnik byłby dzisiaj lepszy a może coś pochrzaniłem z kolarską dietą. Szefowa przynosi całej naszej trójce repetę. Chłopakom uszy się trzęsą i pałaszują więc chyba smaczne. Ja pasuję.
Do zajazdu dociera michaill (Nr 3) i tu zjedzie z trasy do Częstochowy. Sikor (Nr8) obiera kurs na Żarki a ja i p.b. (Nr 23) po godzinnym odpoczynku wyruszamy dalej do Zawiercia (311 km).
Jeszcze przed startem brałem pod uwagę wariant optymistyczny czyli jeśli nóżka pozwoli spróbować zaliczyć cztery bufety i przy okazji samemu sprawdzić realizację zamówionych posiłków. Na razie jest dobrze. Pradła, zjazd z 78 przed pechowym mostkiem na Krztyni w kierunku Pilicy, 10 km spokojnej jazdy mało uczęszczaną, nową drogą, ponowny wjazd na 78 i walka z czterema górkami przed Zawierciem. p.b. będzie kończył w Zawierciu więc nie oszczędza się na górkach. Ja turystycznie bo z perspektywą dalszego, kilkugodzinnego napierania.
W Zawierciu dziękuję Piotrkowi p.b. za wspólne kręcenie, gratuluję dobowej życiówki i ruszam dalej na Siewierz. Trochę obawiam się długich, betonowo asfaltowych, siewierskich obwodnic, które przyjdzie mi pokonywać w największym upale. Upał, zmęczenie, niewyspanie, brak apetytu, gorący izotonik w bidonie i pierwsze sygnały od niewyleczonej kostki nie wróżą zbyt dobrze.
Znam świetnie trasę z objeżdżania i poprzednich edycji. Myśl o postoju na pierwszym, leśnym parkingu za Siewierzem każe nie zwalniać. Wreszcie upragniony parking. Zrzucam SPDy i walę się na ściółkę. Ulga. Organizm odczytuje to jako przyzwolenie do spania. Czekał na ten sygnał od kilkunastu godzin i główka poczuła poduszeczkę.
Przerażony wizją kamiennego snu zmuszam się do wstania i spaceru po dusznym lesie. Łeb pęka, nogi z waty. W gardle sucho. Na parking wjeżdża mercedes.
Pytam gościa czy nie ma jakiejś wody do sprzedania bo … Wyjmuje z bagażnika całego peta i patrząc ”z byka” mówi – złoty dziewięćdziesiąt. Sięgam jedną ręką po kasę a druga po butelkę.
Butelka aż parzy. Rezygnuję z „wrzątku” w zamian otrzymuję wiązkę chamskich epitetów.
Dzisiaj Bogu dziękuję, że trafiłem na takiego gościa i, że tak to się rozegrało. Potrząsnęło mną, rozbudziło i w konsekwencji pozwoliło wsiąść na rower.
Dzwoni Stefan56 (Nr 15). Kończył obiad w Brynku i dowiedział się od chłopaków z wozu technicznego, że jadę tutaj. Poczekałby na mnie aby razem jechać po promieniu przez Koszęcin na Częstochowę. Miło, jednak proszę go aby nie czekał, nie tracił czasu i napierał sam ostatnie 50 km do Altany.
Zimna, litrowa butelka coli kupiona w przydrożnym sklepie pozwala dociągnąć do Brynka.
Pyszny obiad czekał na mnie tak jak i na wszystkich przejeżdżających w różnych odstępach czasowych orbitowiczów. Znać polubili nas.
Półgodzinny odpoczynek, litr zimnej wody mineralnej do bidonu,
fotka jako dowód w sprawie i wyjazd na trasę po ewakuacyjnym promieniu tak aby zdążyć przed 22 do Altany.
Słońce wciąż rządzi na niebie. Wreszcie lasy dają upragniony cień. Zapada kolejna nocka.
Kontrola bufetów: nocnego, śniadania, drugiego śniadania i obiadu wypadła generalnie dobrze po względem jakości i ilości wydanych porcji oraz sprawności i czasokresu wydawania. Był minus - opóźnienie w rozpoczęciu wydawania śniadania. Lokal w niedzielę pracuje od 9:00 ale na moją gorącą prośbę właścicielka zgodziła się zrobić śniadanie na 6:50. Doceniam ten gest bo wyboru lokalu, który nam pasuje o tej porze nie ma. Proszę więc o wyrozumiałość grupy która czekała na wydanie śniadania.
Nie planowałem w tym roku zawitać na Słodki Bufet w Krzepicach sponsorowany przez firmę BARTEX i Zajazd Pod Różą. O ten punkt byłem spokojny. Bartek – szef BARTEXu robi go wspaniale z przyjaźni i wielkiego serca. Tak samo jak Zdzichu – szef Altany Żywiec fundując nam wszystkim kiełbaski i piwo na zakończenie orbity.
Orbity konstruowane są i finansowane dzięki moim serdecznym przyjaciołom z różnych środowisk i przez kilku uczestników orbit. Były mocne, krytyczne głosy abym odpuścił sponsoring i ograniczył się do propozycji trasy, takiej normalnej, wspólnej rowerowej wycieczki. Jednak pozostałem przy swoim i nie wstydziłem się prosić o coś co wydawało mi się dla nas orbitowiczów cenne. Być może lepiej było wprowadzić wpisowe np po 100 zł?
Wielogodzinna, samotna jazda z Zawiercia przez Brynek do Czewki była okazją do organizacyjnych przemyśleń i oceny moich przygotowań do jazdy. Tegoroczne, zdrowotne realia a i o ton bardziej pożółkły PESEL pozwoliły mi na wykręcenie tylko 416 km i to rozłożonych na całą dobę. Dla mnie wielka sprawa i Bogu wielkie dzięki. W oczach wielu - wyraz mojej słabości i 62 wiosen. No cóż, jak to ktoś napisał "i krzara daleko daleko daleko ...".
Do Altany pozostaje tylko kilkanaście kilometrów. Konopiska. Peryferie Częstochowy. Mam dwie drogi do wyboru. Wybieram krótszą. Nieświadomie pakuję się w roboty drogowe, objazdy. Błądzę. Gdy docieram do Altany 16 min po godzinie 22, wita mnie rozentuzjazmowany rój regenerujących się orbitowiczów. Ostatnie kiełbaski znikają z rusztu. Wymieniam talon na jakże upragniony, zimny, chmielowy izotonik i daję się ponieść radosnym chwilom rowerowego pkniku kończącego Orbitę 2014.
Na tym kończę relację i za radą Tomka idę zjeść snickersa.
PS
relacja z moimi fotkami
Ostatnio zmieniony przez krzara dnia Pią 01 Sie 14, 22:29:32, w całości zmieniany 21 razy |
|
Powrót do góry |
|
zgredek
Status: Offline
Dni: 4100 (57%)
Postów: 4
|
Sob 26 Lip 14, 22:43:04 |
|
|
zgredek----185 km----- bez certyfikatu |
|
Powrót do góry |
|
Adamas
Status: Offline
Dni: 4548 (63%)
Postów: 38
Wiek: 56
Częstochowa-Raków
|
Nie 27 Lip 14, 2:54:20 Z mojej perspektywy. |
|
|
Skorzystałem z zaproszenia Krzary na CFR i postanowiłem wziąć udział w tegorocznej orbicie DO 2014.Krzysiek już od kilku lat organizuje lokalne maratony.Trasa prowadzi po promieniu dookoła Częstochowy.Zaczynał skromnie od 200 km pętelki,którą co roku wydłużał.W 2012 zorganizował PO(500km),by rok później zejść do 450-tki.Udało mu się pozyskać lokalnych sponsorów i tym sposobem wszyscy uczestnicy mieli zapewnione cztery darmowe posiłki,startówki na rower ,batony i na zakończenie piwko i kiełbaskę z grilla.Ba w tym roku mieliśmy nawet wóz techniczny.Do tegorocznej 500-tki zgłosiło się około 60 osób,z tego 18 osób deklarowało przejechanie całego dystansu.Ja postanowiłem trochę dołożyć i spróbować zrobić 6 z przodu.Dość łatwa trasa(2200 w pionie),prosta nawigacja,w większości dobre drogi i "własne śmieci" to były atuty które miały mi pomóc.Na start zaplanowany tradycyjnie pod "Energetykiem" na 22 docieram 20 minut wcześniej.Jest trochę osób z poprzednich orbit.Proszę Bartka sponsora słodkiego bufetu o odhaczenie. Rozmawiam z DżejBi i Ja Mayca sympatyczną i nierozłączną na orbitach parą.Śmieje się i mówię ,że jeszcze raz spotkamy się na trasie. Mr. Dry pyta czy serio planuje 600?Potwierdzam i pytam ,czy nie "dałby koła" od Brynka.Bartek startuje do południa z Zawiercia (deklaruje przejechanie 200 km) i będzie świeży.Jednak 30 km/h to dla Niego za dużo :)Na starcie organizacyjna wtopa,starujemy parami o 22-giej.Pod "Energetykiem" jeszcze spory ruch,część osób wjeżdża na jezdnię,część na ścieżkę rowerową,a część na chodnik.I trochę nasz 35-osobowy peletonik się rozmył,a przecież taki przejazd przez miasto jest bezcenny.Krzara przybija piątkę tak mocno,że mało co nie spadam z roweru.Korzystam z okazji i zasysam od Niego sporą dawkę pozytywnej energii:)Za miastem formujemy kilkunastoosobowy peleton.Tu jeszcze spokojnie,ale w Kłobucku wpadamy na 43 i tu już nie spadamy poniżej 35/40km/h.Nikt nie narzeka,wszyscy kręcą,aż miło.Ktoś gubi bidon,tylne światło,ale nikt się nie zatrzymuje,dopiero STin ratuje chłopaka.Jedzie się kapitalnie,wrażenia z nocnej jazdy bezcenne.Przed Wieluniem trochę mnie ponosi i wynosi na górkę Grają Lady Back i przypomniały mi się stare dobre czasy:) Na skrzyżowaniu zatrzymują Nas światła.Podjeżdża ProPhet i pyta : czy się na chwilę zatrzymamy?Mówię mu ,że zamierzam tu zrobić dodatkową pętelkę i wracam do Praszki.Wskazuje im jeszcze drogę na 8-kę i życzę powodzenia.Nie zdążyłem na szczęście powiedzieć ,że pierwszy postój planuje w Szczercowie na 170 km Mój plan jest prosty.Do dystansu orbity zamierzam wbić klina Wieluń-Rudniki(43)-Praszka(42)-Wieluń(45)-55km i na powrocie Praszka-Wieluń-Rudniki-43 km.To dałoby mi upragnioną 6 z przodu.Na sukces składa się jednak wiele czynników i nie wszystko da się przewidzieć.Jedno jest pewne będę walczył.Póki co wykonałem pierwszą część planu:szybki dojazd do Wielunia,w czym oczywiście pomogła mi grupa.Wjeżdżam na drogę 43.Pogoda jest idealna ciepła noc,gwiazdy.Pachnie latem ,żniwami.Swojsko.Już 10 km za Wieluniem mijam pierwszą czwórkę orbitujących.Widać ominęli Praszkę i pojechali bezpośrednio z Rudnik.Macham do nich i kręcę dalej.2.20 jestem ponownie w Wieluniu.Pierwszy raz mogę zobaczyć dane z licznika 137 km ,średnia 31km/h i 0,5 h szybciej od mojego planu.Wpadam na ósemkę i po 10km dochodzę DżejBi i Ja Mayca.Trochę wystraszyłem Teresę pojawiając się znienacka.Śmieje się przypominając im o tym ,ze mówiłem jeszcze się spotkamy na trasie. Dołuje ich mówiąc że są 53 km w plecy i że dokręciłem dodatkową pętelkę bo marzy się 6 z przodu.Życzę powodzenia i lecę dalej.Przed Szczercowem mijam 3 orbitujących,chyba ktoś złapał gumę.Na stacji jestem przed czwartą.Prawie 180 km i 6 godzin jazdy( 50 min przed swoim rozkładem)Pierwszy raz schodzę z roweru.Korzystam z wc,uzupełniam wodę,biorę naleśnika w kieszeń,rozdaje talon na kawę ,herbatę.mówię chłopakom z wozu tech o osobach na trasie.Tu dubluje 8 orbitujących:Kojarzę Przemo z dziewczyną i Markona.Uwijam się w 5 minut.Wracam na ósemkę na najnudniejszy odcinek orbity.Przejeżdżam Bełchatów,a później Piotrków Tr.Tu mijam tylko jedną osobę-która mówi ,że jedzie na przylepca(chyba Piter).Trochę gadamy i dalej.Przejazd przez PT.ciągnie się w nieskończoność.Z ulgą pakuje się na 12 i później w Przygłowie skręcam na Przedbórz.Droga wije się wśród pól i lasów.Jedzie się dobrze ,ale zaczyna wiać z południa i to zaczyna przeszkadzać.Na śniadaniu w Przedborzu jestem około 7.30.To mój 270km.Przebieram się ,korzystam z wc,do makaronu i jogurtu domawiam ser,uzupełniam wodę.Jest tu kilku orbitowiczów.W drogę rusza Krzara i Sikor i ktoś jeszcze,ja tuż za nimi.Uśmiecham się słysząc jak Magnum mówi ,że p...i dalej nie jedzie Chwilę później życzę powodzenia Krzyśkowi i zaczynam samotną walkę z wiatrem i samym sobą.Jedzie się ciężko,dmucha z południa.Nie dość ,że telepie się 20-20parę na godz to jeszcze czuję ,że wiatr wysysa ze mnie siły.Na wiatr mam tylko jeden sposób cierpliwość i wytrwałość,cały czas kręcę. We Włoszczowy mijam dwójkę orbitujących,a kawałek dalej spotykam dobrze trzymającego się siwucha.Narzekamy trochę na wiatr i upał który też zaczyna dawać się we znaki.Miałem okazje porozmawiać chwilę z siwuchem na koniec w altanie i okazało się ,że poszedł na łatwiznę i zjechał w Zawierciu do domu.Szkoda,myślę ,że jest w stanie zrobić 500-kę.W Zawadzie Pilickiej jestem 10.50.Witają mnie nieziemskie zapachy.Żartuje mówiąc ,że mogę tu zamieszkać na stałe.Na drugie śniadanie risotto z kurczakiem i szklanka chłodnego soku pomidorowego.Po prostu miód w gębie.Ogarniam sie trochę,puszczam e-maila na forum,biorę banany i wodę i włączam ponieważ stan baterii pozwala endomondo online.Jestem na żywo.Ruszam w dalszą drogę.Wiatr mam teraz z boku i jest lżej,ale dokucza z kolei upał ponad 30 stopni no i dochodzą górki.Mijam Zawiercie,a w Porębie dubluje 24 orbitowicza nr 21,Ufok tu kończy orbitę.Gdzieś między Siewierzem ,a Tarnowskimi Górami zaczynam jechać wężykiem.Korzystam z zaproszenia Jana z Czarnolasu i nie siadam ,ale kładę się po lipą.Z letargu wyrywają mnie ProPhet i Roland.Wszystko ok jedziesz dalej?Jedźcie zaraz Was dogonię i na 10 minut odlatuję.Pomogło ,czuje jak moc wraca.Jeszcze do sklepu po wysokoprocentowe mleko i butelkę wody gazowanej i w drogę.15.40 jestem w Brynku.Zastaje tu 3 osoby z których kojarzę voita- taki świeży czyściutki no ale on dopiero niedawno dołączył do orbutujących.Dojeżdżają Roland i ProPhet których gdzieś minąłem po drodze.To mój 430 km.Wystarczy stąd dojechać do Cz-wy i zrobić 500-kę,ale ja nie idę na łatwiznę.Liczymy wspólnie zostało mi 170 km do 600-tki i 6 godzin kręcenia.Ciężka sprawa,trochę braknie.Postanawiam złapać 8-osobową czołówkę i w Praszce na 510 km zdecydować co dalej.Jem spaghetti z indykiem,piję zimną wodę min.smaruje łańcuch i w drogę.W Kieleczce skręcam na północ i zaczyna pomagać południowy niestety zanikający już wiatr.Jedzie się doskonale,cały czas 30-35 km/h.Za Olesnem mijam wóz tech.który pomaga dziewczynie.macham do Niej ,a ona krzyczy do mnie ,żebym gonił bo już są niedaleko.Uśmiechnąłem się bo tyle razy już to dzisiaj słyszałem.Przed Gorzowem mijam 7.Mocno zmęczony,ale mówi że wszystko dobrze.Drogi tu kiepskie ,od wiosny coś dłubią,ale postępu nie ma.Jak w końcu wyszykują to Eranis będzie mogła rozwijać tu super prędkości .W Praszce przeliczam trochę mi braknie czasu.Jadę więc na słodki bufet do Krzepic.Jestem tam około 19.40 o dziwo pierwszy.Mówię Bartkowi,że czołówka pewnie pominęła bufet i pojechali od razu do Cz-wki.Bartek robi mi kawę,pierwszą od kilku dni.To straszne wyrzeczenie dla starego kawosza ,ale starałem się jak najlepiej przygotować do startu.Jem trochę ciastek z nieziemskimi konfiturami,czekoladki te które nie pływają i o 20 szykuje się do startu.Dojeżdża grupa Bartka (Mr.Dry),no ale oni startowali z Zawiercia.Już lajtowym tempem do Altany,bo czołówki nie dojdę,a zapasu mam sporo.O 21.20 jestem w altanie i tu zaskoczenie niespodzianka jestem pierwszy.Dostaje trochę braw,od obsługi która o dziwo mnie kojarzy zimnego portera.Dymol spisuje licznik dyst. 567 km czas 20.37,brutto 23.20.Brakło niewiele.Sporo straciłem na środkowym odcinku przez wiatr i upał i to zadecydowało.Wypiłem 14 litrów wody i dwa litry mleka.Jestem zadowolony ze startu.Nie osiągnąłem celu ,ale walczyłem do końca.Było blisko.Wiem,że spróbuje znowu
Podziękowania dla organizatora Krzyśka ,że ciągle mu si chce ,dla orbitowiczów za obecność,dla sponsorów ,dla wozu technicznego za obecność i wodę Fajnie było.Cieszy tez mnóstwo pozytywnych komentarzy po orbicie,a przecież lekko nie było .Ludzie chyba dorośli do takich imprez i żale mają tylko do siebie.Tak trzymać.
Kocham góry , z wyboru pokochałem jurę. |
|
Powrót do góry |
|
dymol
Status: Offline
Dni: 4075 (56%)
Postów: 53
|
|
Powrót do góry |
|
krzara
Status: Offline
Dni: 5592 (77%)
Postów: 742
Wiek: 72
Częstochowa
|
Pon 28 Lip 14, 18:06:35 |
|
|
Dobowy dystans uczestników Decathlon Orbity
(od godz 22:00 w sobotę 19 lipca do godz 22:00 w niedzielę 20 lipca)
1. 567 - Adamas
522 - STi
522 - Raf77
516 - kit
510 - vuki
509 - konarider
507 - leaf
504 - ROLAND
.........................
484 - DanielK
481 - ProPhet
416 - Stefan56
416 - krzara
........................
383 - michaill
370 - konrad&biancha
350 - marcin87
339 - jurek12344
330 - Sikor
325 - Ufok
322 - p.b.
322 - siwuch
313 - YaMayca
313 - DżejBi
309 - Mad_Minstrel
300 - Zibi
.........................
287 - GriszaW70
280 - automarek
280 - michail_s
276 - puchacz
257 - Mr. Dry
255 - PRZEMO2
254 - Lady Aga
254 - magnum
217 - Skowronek
215 - agazygzag
215 - aszym
209 - Adii
209 - Parker
208 - cameleon0
208 - IRON80
206 - Bugs
200 - zibi_c
.........................
188 - macka01
185 - zgredek
180 - matiz17
171 - leo59
170 - jammiq
164 - _Lukas
142 - Varia
142 - andrew885
135 - Markon
135 - marlotnik
135 - Minio
132 - voit
128 - KSW
55. 116 - damzac |
|
Powrót do góry |
|
krzara
Status: Offline
Dni: 5592 (77%)
Postów: 742
Wiek: 72
Częstochowa
|
|
Powrót do góry |
|
marlotnik
Status: Offline
Dni: 4083 (56%)
Postów: 55
Wiek: 31
Częstochowa Raków-Zachód
|
Pią 01 Sie 14, 19:53:40 |
|
|
Od dawna tu nie zaglądałem, więc mam okazję podziękować wszystkim za wspólne nocne kręcenie, wspaniałą atmosferę, poznanie nowych twarzy i przede wszystkim Krzyśkowi za całe przygotowanie imprezy. Nigdy nie zapomnę tegorocznej Orbity, nie ma słów by opisać wrażenia z tamtej nocy.
Dziękuję raz jeszcze. |
|
Powrót do góry |
|
Parker
Status: Offline
Dni: 4085 (57%)
Postów: 91
Wiek: 38
Częstochowa
|
Pią 01 Sie 14, 22:52:02 |
|
|
Dzięki za super organizację super imprezy.
Do zobaczenia za rok D |
|
Powrót do góry |
|
markon
Status: Offline
Dni: 5188 (72%)
Postów: 452
Wiek: 50
Raków-Zachód
|
Sob 02 Sie 14, 12:36:00 |
|
|
Mimo, że nie dojechałem tam, gdzie chciałem... Jak zwykle było super. Brawo Krzychu za organizację. Też opisałem troszeczkę na bikestats.
Bo mnie na uśmiech zawsze stać
|
|
Powrót do góry |
|
krzara
Status: Offline
Dni: 5592 (77%)
Postów: 742
Wiek: 72
Częstochowa
|
Sro 27 Sie 14, 22:11:24 |
|
|
Autorem zdjęcia, które wykorzystałem na certyfikat jest Robert (STi). |
|
Powrót do góry |
|
krzara
Status: Offline
Dni: 5592 (77%)
Postów: 742
Wiek: 72
Częstochowa
|
|
Powrót do góry |
|
krzara
Status: Offline
Dni: 5592 (77%)
Postów: 742
Wiek: 72
Częstochowa
|
Sro 22 Paź 14, 20:56:49 |
|
|
Sponsoring będzie losowany między wszystkich 55 uczestników Decathlon Orbity bez względu na to czy dotrą na piątkowe spotkanie. Tradycyjnie chciałbym też przekazać coś ze sponsoringu kilku osobom wspierającym Orbity.
Sponsoring
- 3 karty podarunkowe po 50 zł z Decathlonu
- 2 bony podarunkowe po 50 zł od sklepu rowerowego Cyklo (Rafała Ziemnickiego)
- 10 bonów po 20 zł od sklepu rowerowego Ransport (Krzyszyofa Kopcia)
- 4 pakiety startowe na 7 Bieg Częstochowski (kwiecień 2014 - 10 km) od Zabieganych |
|
Powrót do góry |
|
michail_s
Status: Offline
Dni: 4078 (56%)
Postów: 7
Wiek: 35
Częstochowa
|
Czw 23 Paź 14, 23:50:18 |
|
|
Parę słów a propos ubezpieczenia którym byliśmy objęci w tegorocznej orbicie.
Swoją przygodę opisałem już (wywrotka w Praszce, kraksa w Piotrkowie). Orbitę zakończyłem inaczej niż rok temu, bo na pogotowiu. Diagnoza: czwarty palec u prawej dłoni - złamany paliczek dalszy, zerwane ścięgno. Wyglądało niepozornie, a podejrzewając, że kwota z ubezpieczenia będzie śmieszna, temat porzuciłem. Po propozycji krzary, aby sprawdzić czy ubezpieczenie działa, zgłosiłem sprawę do PZU telefonicznie przez infolinię. Poinformowano mnie tam jak przesłać dokumentację medyczną i pozostałe niezbędne dokumenty - wszystko elektronicznie. W następnym dniu po skompletowaniu dokumentów dostałem na maila decyzję o przyznaniu odszkodowania w wysokości 1516,00zł (1.5% trwałego uszczerbku na zdrowiu; ubezpieczenie nie obejmuje kosztów leczenia). Pieniądze były zaksięgowane na koncie w kolejnym dniu. Sam proces zgłaszania szkody szybki i prosty. Wysokość odszkodowania niespodziewanie wysoka.
Po mojemu - ubezpieczenie zdało egzamin. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
iCGstation v1.0 Template By Ray © 2003, 2004 iOptional
Kontakt z osoba zarzadzajaca witryna: Speedy
|
|
|
|