Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Poisonek
Status: Offline
Dni: 7003 (99%)
Postów: 3301
Wiek: 49
|
Sob 27 Gru 14, 9:13:54 Sezon 2014 - wspomnień czar... |
|
|
I znów za kilka dni przeskoczy nam cyfra... Zapraszam Was do podzielenia się z rowerową bracią Waszymi sukcesami, bądź niepowodzeniami z sezonu 2014.
Dream Big, Play Hard, LIVESTRONG
|
|
Powrót do góry |
|
Poisonek
Status: Offline
Dni: 7003 (99%)
Postów: 3301
Wiek: 49
|
Sro 31 Gru 14, 13:33:10 |
|
|
Widzę że chętnych nie ma. To może ja zacznę:
Kolejny świetny sezon przeszedł do historii. Drugi w życiu jeśli chodzi o roczny przebieg. Całkowita ich ilość to 11459 kilometrów, pokonanych w sumie aż na sześciu rowerach To trzeci rok w którym przekroczyłem barierę 10000 km. Nie było teoretycznie takich planów, ale ten dystans częściowo wyszedł po prostu tak sam z siebie. Dużo jazd do pracy - bardzo często dwukrotnie w ciągu dnia i wcale nie najkrócej - skutecznie nabijały mi licznik. Sporo się wydarzyło w tym sezonie. W sumie 2/3 dni w roku na rowerze. Intensywna jazda rozpoczęła się praktycznie bez żadnej pauzy po zeszłorocznym kręceniu. Już na początku marca zawitaliśmy z Robertem do Krakowa. Już po raz dwudziesty. 11 maja stałem się w końcu posiadaczem własnej szosówki. W stajni pojawiła się Maryśka. Rowerek w zasadzie od razu do jazdy, ale Przyjaciele jak zwykle postanowili dołożyć do niego swoje cegiełki. Oczywiście wylajtowane . Nie sprawdziły się przy okazji przepowiednie braci rowerowej, wróżące rychły koniec mojej jazdy na góralach. Rower MTB dalej pozostaje moim podstawowym sprzętem. To jednak nie jedyna nowość sprzętowa w naszym domu. Żonka zrezygnowała z poprzedniego roweru MTB i zdecydowała się na miejski krążownik Electry. 24 czerwca przekroczyłem kolejną barierę. Przejechałem kilometr nr 100.000 w swoim rowerowym życiu. Zapewne jest ich więcej, bo przecież jeździło się sporo jeszcze przed 1997 rokiem, kiedy to zacząłem dokumentować wycieczki, ale uznaję, że przejechałem tyle, ile mam policzone . Chwilkę potem kolejna złamana granica. Może nie rowerowa, ale dla faceta symboliczna: 28 czerwca stuknęła mi czterdziecha W wigilię tego dnia ulicami Częstochowy przejechała zorganizowana między innymi przeze mnie 100 Częstochowska Masa Krytyczna. Nieprawdopodobym prezentem na moje urodziny była rekordowa ilość uczestników tego wydarzenia: 821 rowerzystek i rowerzystów!!! Rozpierała mnie duma.
W tym roku spełniło się w końcu moje największe rowerowe marzenie. Po tylu latach przymierzania się do 24 godzinnej trasy Częstochowa - Gdańsk zrealizowałem to w końcu na początku lipca tego roku. Uczucie spełnienia po tej - jak na razie - wyprawie życia wprowadziło mnie w stan prawie euforyczny. Wysiłek jak dla mnie ekstremalny, ale było warto mimo, że zdrowotnie trochę to odpokutowałem. Jednak był też minus tej wycieczki: po niej doznałem dość silnego kryzysu motywacyjnego. Wygląda na to, że muszę mieć w tym moim rowerowaniu jakiś postawiony cel.
Skoro było morze to musiały być też góry. Oczywiście już tradycyjnie dwukrotnie Taterki u Folfasów, ale udało się też po raz pierwszy zawitać w pewną sobotę i niedzielę w nowe rejony: Pieniny. Sezon charakteryzował się równą jazdą. Miesięczne przebiegi w większości oscylowały w okolicach 1000 km - było takich miesięcy 9. Liczba stówek również bez szału w porównaniu z zeszłym rokiem, ale pewnie tymi 19 niejeden by nie pogardził
Co będzie w następnym sezonie? Nie wiem... Skoro nie spełniłem poprzednich noworocznych postanowień, to czy warto składać następne? Ciekaw jestem czy zbliżające się dozbrojenie Maryśki przełoży się na przeniesienie ciężaru kilometrów w stronę szosy? Czy rewolucja rozmiarowa w MTB spowoduje konieczność rozglądania się za czymś większym? Oby nie... Tak więc nie planuję. Nic. Ani odpoczynku, ani rekordów. Będzie co ma być.
Jak i rok temu dziękuję Adamowi i Robertowi za towarzystwo w tej ciężkiej niedoli chorego na cyklozę. Pozdrawiam wszystkich z którymi jeździłem w tym roku i czytających mojego bloga. Miło było czuć obok Waszą obecność. Życzę Wam zdrowia i spełnienia w nowym, rowerowym roku. Do zobaczenia w nowym sezonie. Czyli jutro
Jakby się komuś chciało obejrzeć to zapraszam na slajdy z tego sezonu:
https://www.youtube.com/watch?v=MTC1up4gci4&list=UUHuQPUei5c9OmN1rDN_j2eg
I podsumowanie na BS:
http://poisonek.bikestats.pl/1263883,Zakonczenie-sezonu-2014.html
Dream Big, Play Hard, LIVESTRONG
|
|
Powrót do góry |
|
Reklama |
|
TeczowaMagia
Status: Offline
Dni: 4622 (65%)
Postów: 486
Wiek: 40
Częstochowa/Strzelce Opolskie
|
Sro 31 Gru 14, 13:55:26 |
|
|
Sezon 2014 rozpoczął się pięknie
ciepło, słonecznie.. styczniowe - po okolicy.
Jednak nie samym rowerem czlowiek żyje..
..aż w końcu przyszła upragniona zima.. luty..
Zbyt długo jazdą się nie nacieszyłam.. Wypadek.
Maleństwo nie żyje.. ja "trochę też"
Powoli wracam do zdrowia... już maj.. Ciągle boli ale.. jest już nowy przyjaciel..
Clea.
To zaczynamy walczyć od początku..
Ćwiczy..
Okolica...
i radość.. że znowu latam.
Czerwiec przyniósł mnóstwo radości.. świadkiem sukcesów Najmniejszych Najukochańszych pierwszy raz na 2 kółkach
Lipiec.. obawy czy powinnam, czy się uda.. lekarz odradza.
Wakacje na rowerze..
Samotnie pod granicę ..
przez Krainę Zajączków
I trochę w towarzystwie..
przez Turcję
tfu... Niemcy..
Malownicze trasy
Pogoda różna..
i patenty na ulewy
Ludzi różnych odwiedzilismy..
Serdeczność wylewała się z każdej napotkanej osoby.. prezenty..
Podkowy, miski, jedzenie..
Noclegi
"Drogi" .....
.. nie zawsze rozpieszczały
Babska mechanika
nie oszczędziło nikogo..
Sielanka
Trochę sztuki ulicznej
Iluzji
Szczecińskiej Słodyczy
Kolorów
ale najważniejsze jednak nowe przyjaźnie
Dwie wieże widokowe zaliczone:
Kaszubskie oko
i ślicznotka Latarnia Moska Świnoujście
i nagrody z zaskoczenia
i jazda po ulubionej okolicy..
Trzeba się też było zmierzyć z Mazurami o których marzyła po cichutku już w kwietniu..
Gierłoż zdobytai w listopadzie..
sporo nocnej jazdy w tym roku.. i noclegi w specyficznych miejscach
i Częstochowska ulubiona mroczna strona..
..aż w końcu święta mnie zastały
..i rok się skończył.
Nawet nie marzyłam, że ten rok jednak będzie rowerowy : dystans 7001km i taki kolorowy...
Czekam z utęsknieniem na następny.. lepszy!
Czego i wam Rowerowe Siostry i Bracia życzę.
Do zobaczenia! Szczęśliwego.
"..Kręć się..Kręć się.. Kręć się.. tylko nie kręć.."
____ __o
___ `\<¬
__(_)/ (_)____
|
|
Powrót do góry |
|
STi
Status: Offline
Dni: 6914 (97%)
Postów: 606
Wiek: 43
|
Sro 31 Gru 14, 17:48:02 |
|
|
W tym roku przejechałem w sumie 13336km. Piąty raz z dystansem powyżej 10 000 i czwarty z rzędu. Poza styczniem i grudniem miesięczne przebiegi powyżej 1000km, czyli w sumie 10 miesięcy z rzędu. Tym sposobem pobity zeszłoroczny rekord.
W mijającym roku a głównie w jego pierwszej części 3 starty. Wyniki na podium lub w jego okolicy cieszą, nie oszukuję się jednak gdyż warunki w jakich zostały osiągnięte nie były zbyt wymagające. W bardziej wymagających warunkach i mocniej obsadzonej klasie nie stać mnie bez treningów na czołowe lokaty. Jeżdżę jednak dla przyjemności a nie żeby trenować.
W dalszej części sezonu odpuściłem sobie starty. Nie wiedzieć czemu niektóre wyścigi organizują w niedzielę, zatem w sobotę wypadało by się nie przemęczać. Tym sposobem dla kilku kilometrów zmarnowany zostaje cały weekend. Potrafi to odebrać radość z jazdy.
W lipcu dzięki uprzejmości Arka przejechałem pierwsze kilometry na rowerze szosowym. Nowe doświadczenie i inny świat, jednak nie zakochałem się zgodnie z zapowiedziami od pierwszego wejrzenia.
W tym samym miesiącu udało się w Decathlon Orbicie pokonać ponad 500km w ciągu doby, znacznie poprawiając życiówkę.
Poza bliższymi wycieczkami były oczywiście góry, Tatry, po raz pierwszy Pieniny oraz Beskid, zabrakło natomiast znów morza.
W tym roku dzięki kilku pozytywnie zakręconym kolesiom więcej jazdy w terenie. Cieszy gdy po tylu latach jazdy wciąż można podnosić swoje umiejętności i zdobywać ścieżki kiedyś nieosiągalne. Po krótkiej przejażdżce na full'u też się jednak nie zaraziłem.
Dziękuję za wspólną jazdę a w szczególności Arkowi z którym pokonałem najwięcej kilometrów. Życzę wszystkim aby nadchodzący rok był lepszy od mijającego pod każdym względem. Do zobaczenia gdzieś na trasie w 2015.
"Jeżeli zamkniesz prawdę, pogrzebiesz ją głęboko, ona rozkwitnie, osiągnie potężną moc, która w momencie eksplozji zniszczy wszystko, co stanie na jej drodze." |
|
Powrót do góry |
|
Faki
Status: Offline
Dni: 5862 (82%)
Postów: 237
Wiek: 60
London, Wembley
|
Sro 31 Gru 14, 22:24:19 |
|
|
Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku
Na drodze spotykam prawdziwych rowerowych szaleńców, pędzą na złamanie karku i wbrew rozsądkowi aż ciężko ich czasem wyprzedzić...
|
|
Powrót do góry |
|
voit
Status: Offline
Dni: 4627 (65%)
Postów: 465
Wiek: 50
Częstochowa 1000-lecie
|
Czw 01 Sty 15, 0:40:00 |
|
|
Faki napisał: | Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku |
Lubię to
|
|
Powrót do góry |
|
arusb
Status: Offline
Dni: 4522 (64%)
Postów: 158
Wiek: 54
Częstochowa-Tysiąclecie
|
Czw 01 Sty 15, 4:14:02 |
|
|
Dla mnie kolejny rok z rowerem,rower.czest i bikestats i dobrze mi z tym.
|
|
Powrót do góry |
|
Mr. Dry
Status: Offline
Dni: 6192 (87%)
Postów: 877
Wiek: 45
Częstochowa
|
Czw 01 Sty 15, 19:04:58 |
|
|
Niestety był raczej do dupy bo jak powiedział mi Rafał Skowronek "praca to fajna rzecz tylko za dużo czasu zajmuje". A mnie zajmowała prawie każdy łikend więc czasu na kręcenie nie było a jak było to głównie rekreacyjnie. Ze wstępnych planów zrealizowałem tylko jeden a mianowicie udział w Orbicie. Z wcześniej wymienionych przyczyn tylko połowicznie. Za to załapałem się na jeden etap TdP oczywiście Tatrach. Zmiany jakie nastąpiły to inna szosówka bo tamta niestety się zużyła. I w sumie to tyle.
Dzięki wszystkim za wspólne rowerowanie.
Nieważne gdzie jest pies pogrzebany, jeśli masz siłę kopać znajdziesz zwłoki... |
|
Powrót do góry |
|
rafik1000
Status: Offline
Dni: 4301 (61%)
Postów: 169
Wiek: 53
Raków
|
Czw 01 Sty 15, 19:25:19 |
|
|
Mój rok zaczął się wielkimi planami. Udało się zapisać na wjazd na Śnieżkę,planowałem start w Orbicie. Zakupiłem rowerek z drugiej ręki o wiele lepszy od Kandsa jednak po dwóch miesiącach jazdy pękła rama przy sztycy. Rower pospawałem i służył mi do końca sezonu ale od tego czasu zaczęły mnie prześladować kłopoty. Parę dni przed Orbitą strzaskałem stopę i okazało się że będzie z nią problem do końca roku. Orbitę i wjazd odpuściłem udało mi się tylko wybrać w super towarzystwie z Krakowa do Cz-wy. We wrześniu znów noga dała znać i znowu przerwa. Z plusów najważniejsze że mały Rafałek uwielbia jazdę z tatą na rowerze więc trochę pokręciliśmy razem. Udało mi się namówić żonę na jazdę a Michał już całkowicie zaraził się cyklozą. Plany na obecny rok wielkie lecz nie chcę zapeszać.
Dziękuję Wszystkim z którymi miałem okazję wspólnie kręcić w tym roku.
|
|
Powrót do góry |
|
ryś
Status: Offline
Dni: 6772 (95%)
Postów: 57
Raków
|
Czw 01 Sty 15, 21:46:09 |
|
|
Moje skromne 1800 km to i tak lepszy prognostyk niż w zeszlym roku....Kolejne lata mogą być już tylko lepsze...bynajmniej nie jak koledzy po 10000 ale jak bede oscylowac miedzy 2500 a 3000 km to i tak bedzie dobrze....Najwiekszy sukces tego roku to pobicie zyciowki i zwiekszenie jej do 221 km...przy czym nie byla tylko po plaszczyznie bo po drodze zaliczylem wjazd na lysa gore ....kolejny sukces tego roku to po 18 latach uzytkowania mojej czerwonej meridy i przejechaniu na niej ponad 40 tys km. w koncu dorobilem sie nowej ....tym razem czarnej meridy....mam nadzieje ze na niej rownie tyle conajmniej przejade co na poprzednim rowerze...
edek dla tych co znają |
|
Powrót do góry |
|
PRZEMO2
Status: Offline
Dni: 5470 (77%)
Postów: 575
Wiek: 41
czestochowa raków
|
Sob 03 Sty 15, 1:31:40 |
|
|
W tym roku pokonałem rowerkiem 7620 km sezon uważam za udany w sumie udało się zrealizować wszystkie rowerowe plany, Były góry w maju i Mazury w Lipcu w lipcu też porwałem się z motyką na słońce i wyruszyłem na 24 godzinny wyścig z czasem czyli Decatlon Orbitę .Wystartowałem też w kilku amatorskich maratonach oczywiście nie licząc na jakieś wygórowane osiągnięcia ,jestem realista i znam swoje możliwości.
dwa razy też odbyłem rowerową pielgrzymkę z Krakowa do Częstochowy .oraz kilka mniejszych wycieczek z przyjaciółmi za co wszystkim serdecznie dziękuję.
|
|
Powrót do góry |
|
kirk
Status: Offline
Dni: 3552 (50%)
Postów: 26
Wiek: 38
Częstochowa / Ostatni Grosz
|
Wto 03 Lut 15, 5:31:45 |
|
|
Patrząc na przedmówce to ja tez skromniutko bo troszkę ponad 3600
ale najważniejsze jest to ze zaliczyłem trasę Świnoujście -> Hel przez wszystkie większe miasta.
To mój pierwszy taki poważny wypad rowerowy pomijając fakt ze ostatni raz nad morzem byłem jak miałem 11 lat. Pozdrawiam chłopaków z Krakowa poznanych w pociągu którzy wysiedli w Szczecinie a później spotkanych mniej więcej w połowie drogi na Hel na totalnym zadupiu.
Awaria tylnego hamulca na samym początku wyprawy, ludzie przypadkowo poznani pozdrawiający i pytający się skąd jesteśmy, pierwszy zachód słońca na plaży w Pobierowie ,Niemcy którzy użyczali nam na chwile swoich map (pomijam ze nikt z nas nie pomyślał o mapach w czewie ) Pozdrawiam Częstochowianina poznanego w Mielnie który również był na kołach lecz samotnie (z tego co pamiętam to na czarnej chyba meridzie z czarnymi sakwami ).
Ładowanie telefonów u rodziców jednego z nas którzy odpoczywali w Łebie, noc na plaży we Władysławowie (czyściutkie niebo, zero wiatru i delikatny szum fal )
Początkowy plan był ze do gdańska i właśnie stąd były kupione już w Częstochowie bilety ale zdecydowaliśmy się po drodze ze jednak na Hel i ta ostatnia noc gdzie trzeba było się dostać do gdańska w parę godzin wiec o 3:40 pociąg Hel / Gdynia później mieliśmy 10 min żeby zdążyć na SKL Gdynia / Gdańsk i 7 min na Gdańsk / Częstochowa (nic nie było planowane a wszystko na styk)
To wszystko stworzyło dla mnie niezapomniany wyjazd który z pewnością będę pamiętał do końca życia, ale oczywiście nie zamierzam na tym spocząć i w tym roku tez jest planowany wyjazd tylko może trochę dłuższy bo tydzień to mało
Przedział rowerowy
Świnoujście ( mój krosik )
Pierwsze spojrzenie na morze
Mielno
Latarnie
Hel
|
|
Powrót do góry |
|
|