|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Poisonek
Status: Offline
Dni: 7125 (99%)
Postów: 3301
Wiek: 50
|
Wto 03 Maj 11, 3:40:32 Do czego zdolny jest człowiek... |
|
|
Nie wiedziałem gdzie to wrzucić, ale uważałem, że każdy z nas powinien obejrzeć ten film i może jak ja uronić łzę myśląc o tym, jak WIELKIM CZŁOWIEKIEM jest ten MĘŻCZYZNA i co zrobił dla swojego syna...
Przed obejrzeniem filmiku przeczytajcie opis.
NIEWIARYGODNE... Ja odpadłem...
http://www.milanos.pl/vid-38598-Pewnego-dnia-syn-zapytal-swojego-ojca.html
Tutaj jeszcze artykuł:
"Kiedy pierwszy raz oglądałem film na temat Ricka i Dicka Hoyt miałem łzy w oczach. Nigdy jeszcze nie widziałem tak pięknego przykładu bezinteresownego poświęcenia dla drugiej osoby.
?Państwa syn nie będzie w stanie, ani mówić, ani chodzić. Radzimy oddać go do instytucji, gdzie otrzyma odpowiednią opiekę.? ? takie słowa usłyszeli Hoytowie osiem miesięcy po urodzeniu się Ricka. Jego upośledzenie spowodowane było brakiem dopływu tlenu do mózgu, w skutek owinięcia szyi noworodka pępowiną. To był prawdziwy szok.
Jednak Judy i Dick nie poddali się, postanowili wychować syna tak jak, każde inne dziecko. Nie minęło 5 lat, a Rick miał dwóch młodszych braci. Rodzice pragnęli, aby ich syn chodził do normalnej szkoły. Jednak wiązało się to z wieloma problemami. Żadna ze szkół nie chciała przyjąć Ricka, gdyż nie było wiadomo czy tak naprawdę rozumie cokolwiek. Jego rodzice jednak ciągle wierzyli, że ich syn jest równie inteligentny jak jego rówieśnicy.
Na pomoc rodzinie przybyła grupa inżynierów z Uniwersytetu Tufts. Sprawdzając umiejętności Ricka w kontakcie z otoczeniem, opowiedzieli mu dowcip. Podobno Rick parsknął śmiechem. I to wystarczyło? Panowie z uniwersytetu ekspresowo wzięli się za pracę nad specjalnym komputerem.
W 1972 Rick otrzymał jak to sam określił ?swój komunikator?. Za pomocą niewielkich ruchów jego głowy komputer symulował mowę. Co ciekawe pierwszymi słowami Ricka nie było jak się spodziewano ?tata? albo ?mama? ale? ?Do boju Brunins!?. Tamtego sezonu drużyna hokejowa The Boston Bruins zdobyła Puchar Stanleya.
?Dowiedzieliśmy się, że Rick kocha sport.? - mówi jego tata.
W 1975 Rick chodził już do publicznej szkoły. Dwa lata później powiedział swojemu ojcu, że chciałby wziąć udział w pięciomilowym (8km) biegu dla miejscowego gracza hokejowego, który został sparaliżowany na skutek wypadku. Dick, chociaż nie był długodystansowym biegaczem, zgodził się wziąć udział w wyścigu i popchać wózek swojego syna. Wyścig ukończyli jako jedni z ostatnich, jednak czuli, że są zwycięzcami. Po wyścigu Rick powiedział: ?Tato, czuję że moje kalectwo znika?.
I to było to co jego ojciec potrzebował usłyszeć?
Te pare słów pomogło mu zrobić coś czego nie dokonał nikt przedtem.
Od tamtego czasu Hoytowie brali udział w blisko tysiącu wydarzeń sportowych!
W tym 229 Triathlonów,
6 Triatlonów Ironman (3,8 km pływania / 180 km jazdy rowerem / 42 km biegu),
6 Triatlonów Half-Ironman (1,9 km pływania / 90 km jazdy rowerem / 21 km biegu),
20 Duathlonów,
66 Maratonów?
W 1992-1993 przejechali i przebiegli 735 mil (1176 km) w 45 dni."
Dream Big, Play Hard, LIVESTRONG
Ostatnio zmieniony przez Poisonek dnia Sro 31 Paź 12, 9:22:50, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
fasol
Status: Offline
Dni: 5612 (78%)
Postów: 174
|
Wto 03 Maj 11, 9:10:10 |
|
|
Filmik i artykuł dosłownie wbił mnie w fotel... Czasami człowiek poddaje się przy w zasadzie błahych wyzwaniach czy przeciwnościach, a tu takie poświęcenie i wytrwałość... Pełen szacunek dla Team Hoyt! |
|
Powrót do góry |
|
Reklama |
|
markon
Status: Offline
Dni: 5188 (72%)
Postów: 452
Wiek: 50
Raków-Zachód
|
Wto 03 Maj 11, 13:09:27 |
|
|
Nasze ciała są ogrodami. Ogrodnikami - nasza wola...
Bo mnie na uśmiech zawsze stać
|
|
Powrót do góry |
|
pukiel
Status: Offline
Dni: 4893 (68%)
Postów: 13
|
Wto 03 Maj 11, 13:53:04 |
|
|
Ogromny szacunek... Film doprowadził mnie do płaczu...
Piękna historia. Jesteśmy zdolni do tak ogromnych czynów... ogranicza nas tylko nasz umysł. Najgorsze jest to, że ludzie którzy nie mogą robią najwięcej, a zdrowi nic...
Jestem w szoku ! |
|
Powrót do góry |
|
Poisonek
Status: Offline
Dni: 7125 (99%)
Postów: 3301
Wiek: 50
|
Czw 12 Sty 12, 22:39:22 |
|
|
Piszę w tym temacie dlatego żeby pokazać Wam, że trzeba walczyć. O każdą chwilę, każdy kolejny dzień, o istnienie... Że można podjąć walkę, która dla wielu z nas wydaje się niemożliwa do wygrania. Niech mój przykład da Wam siłę do walki jeśli NIE DAJ BOŻE spotkacie na swojej drodze życiowej tak poważną przeszkodę jaka mnie spotkała. Nieważne czy będzie dotyczyła Was, kogoś z Waszej rodziny czy po prosty znajomego. Przypomnijcie sobie wtedy, że można to ścierwo pokonać...
Krótki artykuł o mojej historii na www.wczestrochowie.pl
http://www.wczestochowie.pl/kategoria/sport/6074,rowerem-rozjechal-raka-historia-arka-cierpiala
www.wczestrochowie.pl napisał: | Czy rower może stać się przyjacielem człowieka? Zdaniem częstochowianina Arka Cierpiała zdecydowanie tak! Chociaż nie można z nim porozmawiać, to jednak można z niego czerpać nie tylko przyjemność przemieszczania się i poznawania świata, ale także moc i siłę do walki z tak ciężką chorobą, jaką jest nowotwór. Arek Cierpiał wie to najlepiej, sam sprawdził!
Arkadiusz Cierpiał swoją przygodę z rowerem rozpoczął klasycznie – jako dzieciak otrzymał swój pierwszy rower. Jaki ten rower mógł być w latach 80. XX wieku? Oczywiście, że składak Wigry 3! Arkadiusza od razu zafascynowała podróż na jednośladzie.
- Można było się przemieszczać w dowolnym kierunku i czuć się wolnym – przyznaje, z uśmiechem wspominając dzieciństwo.
Lata mijały, a fascynacja rowerami - nie. Wręcz odwrotnie, stawała się coraz bardziej głęboka. Skłaniała do przemyśleń, snucia marzeń o dalekich wyprawach. Jechał rowerem coraz dalej i dalej. Niczym specjalnym były wycieczki do Olsztyna, Złotego Potoku czy Lublińca. Te kilkadziesiąt kilometrów nie mogły zmęczyć takiego rowerzysty, jak Arek Cierpiał. Zaczął więc z kolegami wybierać się dalej. Wrocław czy Kraków, odcinki do 300 kilometrów dziennie - to były wyzwania dla niego i jego górala, którego sobie jakiś czas temu sprawił. Jednocześnie dołączył do grona organizatorów Częstochowskiej Masy Krytycznej.
- Idea Masy Krytycznej od razu stała mi się bliska – wspomina Arek. – Ochrona środowiska, popularyzowanie komunikacji miejskiej przy pomocy roweru, a do tego spotkałem w tym środowisku wielu ciekawych i sympatycznych ludzi. Jestem na Masie od jej 4. czy 5. odsłony. Tymczasem za nami już 70 spotkań, które odbywają się zawsze w ostatni piątek miesiąca…
Fascynowali go również ludzie związani z cyklizmem. Taki Lance Armstrong. Nie dość, że mistrz nad mistrze (7 razy wygrał Tour de France, najbardziej morderczy wyścig kolarski świata), to jeszcze walczył ze śmiertelną chorobą – rakiem jąder. Wygrywał nie tylko wyścigi, zostawiając daleko w tyle przeciwników, ale pokonał samego raka! Wyzdrowiał i dalej wygrywał Toury. Identyfikując się z Amerykaninem i jego fundacją walki z nowotworem, Arek założył na rękę żółtą silikonową opaskę. Był 2002 rok…
- To miał być symbol solidarności z kolarzem. Chciałem promować jego walkę z rakiem i zarazem pokazać swoje współczucie dla osób chorych – tłumaczy Arek.
Nigdy nawet nie przypuszczał, że pewnego dnia stanie się jednym z milionów chorych, u których lekarze stwierdzają nowotwór. Choroba szybko postępowała i tylko przypadkowi rowerzysta zawdzięcza jej wykrycie i trafną diagnozę.
- Pracuję jako nauczyciel kultury fizycznej. Zawsze więc trzymałem linię i należałem do szczupłych – wspomina. – Pewnego dnia odkryłem w jamie brzusznej ogromną kulę. Postanowiłem udać się do lekarza. Po badaniach okazało się, że cierpię na ostry nowotwór węzłów chłonnych. Niezbędna jest operacja i pozbycie się guza. Był październik 2010 roku… Za oknem piękna polska złota jesień, a ja trafiłem na operację do szpitala. Tak, bałem się bardzo. Jednocześnie chciałem bardzo żyć.
Gdy człowiek ma 36 lat, wspaniałą żonę i maleńką córeczkę, to chce żyć dla nich. Dla siebie też, bo przecież świat jest piękny. Tyle jest do zobaczenia, z tyloma ludźmi można porozmawiać i tylu rzeczy się dowiedzieć...
Kolejne chemie miały zniszczyć raka. Nie obyło się jednak bez przykrych objawów. Rowerzyście wypadły włosy, czuł się coraz gorzej, tracił siły, a czasem nawet wiarę, że się uda. Że cała ta chemioterapia ma sens. Przecież tylu ludzi przegrało… W smutne jesienne i zimowe dni pozostawał tylko rower. Chociaż był za słaby, by na nim jeździć, to jednak uwielbiał go czyścić, przyglądać mu się. Potajemnie kupował części, wyposażał w nowinki techniczne. Marzył, że kiedyś pojedzie nad morze i ponownie w góry. Że znów będzie zdrowy. Czasem wzdychał i zastanawiał się, czy kiedykolwiek jeszcze wsiądzie na swój ukochany rower. Przykro się robiło, gdy za oknem tętniło życie.
- Przychodziły chwile słabości i załamania. Była ze mną rodzina, był Lance Armstrong i jego książka pełna cierpienia i później wspaniałej wiktorii nad chorobą. Był wreszcie rower. Chociaż myślałem już, że któregoś dnia trzeba go będzie sprzedać i pieniądze za niego wydać na leki, to jednak tak się nie stało – uśmiecha się Arek.
Wiosną 2011 roku wyniki badań wykazały, że na tą chwilę pozbył się nowotworu. Po siedmiu chemioterapiach znów wróciła nadzieja. Podczas majowej Masy Krytycznej przejechał na rowerze Alejami z szeroko rozłożonymi rękami w geście triumfu. Za nim jechało ponad stu uczestników Częstochowskiej Masy Krytycznej. Wielu z nich gest Arka Cierpiała odczytało jako sukces całego środowiska - wszystkich częstochowskich rowerzystów, którzy wspierali swojego serdecznego kolegę w tej najważniejszej walce. Pojedynku człowieka z chorobą. Na śmierć i życie.
- Chciałem krzyczeć. Ludzie jestem z Wami. Żyję! Mam dopiero 37 lat i wszystko jest możliwe. Mogę być, kim zechcę. Zrealizować każdy plan – wspomina ten ostatni piątek maja ubiegłego roku.
Od tego czasu minęły miesiące. Arek Cierpiał chciał swoją historią podzielić się z innymi czytelnikami i rowerzystami. Podobnie jak Lance Armstrong także on chce powiedzieć, że chęć życia i realizacji marzeń – w tym przypadku wyprawa rowerem nad morze – mogą się spełnić. Wystarczy bardzo chcieć, zamknąć oczy i rowerem bezlitośnie rozjechać raka. |
Dream Big, Play Hard, LIVESTRONG
|
|
Powrót do góry |
|
Lukas
Status: Offline
Dni: 7081 (98%)
Postów: 1116
Wiek: 39
Częstochowa [Tysiąclecie]
|
Czw 12 Sty 12, 23:39:59 |
|
|
arektacana napisał: | Piszę w tym temacie dlatego żeby pokazać Wam, że trzeba walczyć. O każdą chwilę, każdy kolejny dzień, o istnienie... Że można podjąć walkę, która dla wielu z nas wydaje się niemożliwa do wygrania. Niech mój przykład da Wam siłę do walki jeśli NIE DAJ BOŻE spotkacie na swojej drodze życiowej tak poważną przeszkodę jaka mnie spotkała. Nieważne czy będzie dotyczyła Was, kogoś z Waszej rodziny czy po prosty znajomego. Przypomnijcie sobie wtedy, że można to ścierwo pokonać...
Krótki artykuł o mojej historii na www.wczestrochowie.pl
http://www.wczestochowie.pl/kategoria/sport/6074,rowerem-rozjechal-raka-historia-arka-cierpiala |
Motywujący do życia i optymizmu artykuł z tego wyszedł. To zapewne stąd, że motywacji do życia i optymizmu nie brakuje właśnie Tobie Arku i głównie dzięki temu mogłeś być nad morzem, na kolejnych Masach i cieszyć się każdym nowym dniem, a nierzadko my razem z Tobą
Poza życiem (i full wypasionym góralem ) zyskałeś też Arku sens życia. Ty, jak mało kto z nas, teraz potrafisz doceniać życie i cieszyć się nim. Znasz jego cenę. Bądź dla innych przykładem. Arek Motywator!
|
|
Powrót do góry |
|
Poisonek
Status: Offline
Dni: 7125 (99%)
Postów: 3301
Wiek: 50
|
|
Powrót do góry |
|
TeczowaMagia
Status: Offline
Dni: 4744 (66%)
Postów: 487
Wiek: 40
Częstochowa/Strzelce Opolskie
|
Wto 03 Lip 12, 0:00:18 |
|
|
On też ma sporo sił --> http://youtu.be/GuTV7yBxYrU
"..Kręć się..Kręć się.. Kręć się.. tylko nie kręć.."
____ __o
___ `\<¬
__(_)/ (_)____
|
|
Powrót do góry |
|
Poisonek
Status: Offline
Dni: 7125 (99%)
Postów: 3301
Wiek: 50
|
|
Powrót do góry |
|
TeczowaMagia
Status: Offline
Dni: 4744 (66%)
Postów: 487
Wiek: 40
Częstochowa/Strzelce Opolskie
|
Nie 24 Lis 13, 22:04:26 |
|
|
Frank Medrano
"..Kręć się..Kręć się.. Kręć się.. tylko nie kręć.."
____ __o
___ `\<¬
__(_)/ (_)____
|
|
Powrót do góry |
|
Faki
Status: Offline
Dni: 5985 (83%)
Postów: 237
Wiek: 60
London, Wembley
|
Czw 28 Lis 13, 18:08:59 |
|
|
Pozazdrościć, jest bardzo dobry, myślę, że lepszy jak Chuck Norris mój syn też taki będzie, ten trzeci
Na drodze spotykam prawdziwych rowerowych szaleńców, pędzą na złamanie karku i wbrew rozsądkowi aż ciężko ich czasem wyprzedzić...
|
|
Powrót do góry |
|
kasiner
Status: Offline
Dni: 3886 (54%)
Postów: 6
|
Czw 30 Sty 14, 21:32:00 |
|
|
Czlowiek jest zdolny do wszystkiego, taka jest prawda! tylko jeden cos zrobi, a drugi bedzie tego unikal zeby nie miec problemow, ale niestety takie jest zycie... czlowiek zrobilby wszystko zwlaszcza wtedy, gdy sytuacje by do tego zmusily... |
|
Powrót do góry |
|
TeczowaMagia
Status: Offline
Dni: 4744 (66%)
Postów: 487
Wiek: 40
Częstochowa/Strzelce Opolskie
|
Pon 03 Lut 14, 21:57:37 |
|
|
Robert Marchand ..kolarz na sto-dwa.
"..Kręć się..Kręć się.. Kręć się.. tylko nie kręć.."
____ __o
___ `\<¬
__(_)/ (_)____
|
|
Powrót do góry |
|
Poisonek
Status: Offline
Dni: 7125 (99%)
Postów: 3301
Wiek: 50
|
|
Powrót do góry |
|
TeczowaMagia
Status: Offline
Dni: 4744 (66%)
Postów: 487
Wiek: 40
Częstochowa/Strzelce Opolskie
|
Nie 09 Mar 14, 12:13:59 |
|
|
Pan Antoni - Mistrz!
"..Kręć się..Kręć się.. Kręć się.. tylko nie kręć.."
____ __o
___ `\<¬
__(_)/ (_)____
|
|
Powrót do góry |
|
Poisonek
Status: Offline
Dni: 7125 (99%)
Postów: 3301
Wiek: 50
|
|
Powrót do góry |
|
Poisonek
Status: Offline
Dni: 7125 (99%)
Postów: 3301
Wiek: 50
|
|
Powrót do góry |
|
Sebiq
Status: Offline
Dni: 6112 (85%)
Postów: 691
Częstochowa - Ostatni Groszek
|
Czw 30 Lip 15, 15:41:48 |
|
|
50 dni, 50 Stanów Ameryki i… 50 dystansów Ironman!
Cytat: | Można mieć różne sposoby na urlop, ale takiego jak James Lawrence nie miał jeszcze nikt. 39-letni Amerykanin z Lindon w Utah postanowił pokonać dystans 50 pełnych Ironmanów (3,8 km pływania, 180 km jazdy rowerem i 42,195 km biegu) każdego dnia i ustanowić nowy rekord świata. Udało się!
„Ironcowboy”, bo takiej ksywki doczekał się triathlonista rozpoczął swoją próbę na Hawajach szóstego czerwca, a zakończył 50 dni później w rodzinnym Utah. Lawrence w swojej karierze już dwukrotnie zapisał się w księdze rekordów Guinnessa. W 2010 roku ukończył 22 wyścigi na dystansie ½ Ironmana w ciągu 30 tygodni. W 2012 roku postawił sobie poprzeczkę jeszcze wyżej. W ciągu roku ukończył 30 wyścigów na dystansie pełnego Ironmana, z czego aż 5 razy zajmował miejsca w czołowej 10 rywalizacji. Startował w 10 państwach, na 5 kontynentach, bowiem musiał szukać oficjalnych zawodów. W tym roku postanowił pójść jeszcze dalej. Zwiedził wszystkie Stany Zjednoczone Ameryki przemierzając w nich po 226 km. [...] |
Cały artykuł: http://bieganie.pl/?show=1&cat=205&id=8011
W art. pojawia się też nazwisko polskiego maratończyka Ryszarda Kałaczyńskiego. Strona www tego sportowca: http://ryszardkalaczynski.pl/
"Każdy, kto wykaże zdecydowaną inicjatywę,
może wyrwać się z kieratu codzienności."
Andrzej Zawada, himalaista (1928-2000) |
|
Powrót do góry |
|
Poisonek
Status: Offline
Dni: 7125 (99%)
Postów: 3301
Wiek: 50
|
Wto 18 Sie 15, 11:19:52 |
|
|
"Za każdym razem, gdy Kayla Montgomery przekracza linię mety, wiąże się to z ogromnym cierpieniem i walką o odzyskanie czucia w nogach. Dziewczyna od kilku lat cierpi na stwardnie rozsiane. Wskutek choroby w pewnym momencie straciła władzę w nogach, dzięki leczeniu czucie wróciło. Kayla może się poruszać tak długo, dopóki nie wzrośnie temperatura jej ciała. Gdy temperatura wzrasta, Kayla chwilowo znów traci czucie w dolnych kończynach.
W poruszającym dokumencie ESPN "Catching Kayla" pokazano poruszającą historię jej choroby, zmagań z nią i przyjaźni z trenerem. 12-minutowy filmik stał się wielkim hitem.
Wideo zaczyna się od bardzo poruszającej sceny: Gdy Kayla dobiega do mety wpada w objęcia trenera chwiejąc się na nogach. Po chwili słyszymy, jak łapiąc powierze woła: Moje nogi! Gdzie one są?! Gdzie są moje nogi?! Pomóż mi znaleźć moje nogi!
Minireportaż pokazuje, jak Kayla z przeciętnej biegaczki dzięki ogromnej pracy i poświęceniu staje się jedną z najszybszych zawodniczek w kraju. Staje się gwiazdą sportu.
W tym roku wygrała stanowe zawody w biegu na 3200 metrów z czasem 10 minut 43 sekundy, co daje jej 21. miejsce w USA.
Niestety nie da się przewidzieć, w jaki sposób u zawodniczki będzie postępować choroba. Kayla zarzeka się, że będzie biegać tak długo, jak tylkok będzie to możliwe. - Bieganie sprawia, że czuję się normalnie - mówiła w rozmowie z ESPN. - Ciężko jest żyć z chorobą, która sprawia, że twoje własne ciało działa przeciw tobie. Kiedy biegnę, czuję, że z tym walczę, czuję, jakbym siebie w ten sposób chroniła. Dopóki biegam, wszystko jest w porządku"."
https://www.youtube.com/watch?v=kpA-FsKLA6A
Dream Big, Play Hard, LIVESTRONG
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
iCGstation v1.0 Template By Ray © 2003, 2004 iOptional
Kontakt z osoba zarzadzajaca witryna: Speedy
|
|
|
|