|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
michaill
Status: Offline
Dni: 6564 (92%)
Postów: 561
Wiek: 113
Częstochowa - Śródmieście
|
Sob 01 Sty 11, 15:22:08 Rok 2010 zakończony. Podsumowanie |
|
|
2010rok zakończony
Na 4rowerach wykręciłem 8,775km
SPININGOWY-450KM
KELLYS-1,240KM
MAGNUM-6,877KM
GIANT-208KM
Kilka wspaniałych wypraw z sakwami, w tym wakacyjny wyjazd nad morze.
Poprawiłem swój dzienny przejazd z 258km do 288km.
Poprawiłem prędkość max na 73,72km/h.
A zważywszy że styczeń i luty nie jeździłem (siadły mi plecy) i listopada, grudzień (szkolenie) to całkiem fajny wynik.
Z WIELKIMI!!! planami na ten rok pozdrawiam wszystkich ROWEROMANIAKÓW
Ps.Za jakieś zgryźliwe posty miejcie wyrozumiałość patrząc na mój wiek i zważywszy że jestem dziadkiem
WSPÓŁCZEŚNI RYCERZE JEŻDŻĄ NA ROWERZE
ON BIKE TILL DEATH |
|
Powrót do góry |
|
Jacek
Status: Offline
Dni: 6918 (97%)
Postów: 499
Poczesna
|
Sob 01 Sty 11, 17:26:21 |
|
|
Moje podsumowanie sezonu na blogu. Zapraszam!
www.yacek.bikestats.pl
Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku!
|
|
Powrót do góry |
|
Reklama |
|
PRZEMO2
Status: Offline
Dni: 5496 (77%)
Postów: 575
Wiek: 41
czestochowa raków
|
|
Powrót do góry |
|
marsman
Status: Offline
Dni: 5943 (83%)
Postów: 732
|
Sob 01 Sty 11, 19:46:30 kolejny rok rozpoczyna się... jutro... |
|
|
tu coś miało być...
a co do mojego trzeciego hobby którego to dotyczy nasze forum to z 3000km przejechalem. albo i 3500 |
|
Powrót do góry |
|
Poisonek
Status: Offline
Dni: 7028 (99%)
Postów: 3301
Wiek: 49
|
Sob 01 Sty 11, 21:31:00 |
|
|
Nie udało się w tym roku zrobić nawet 5000 km. Znów zabrakło niewiele - tak jak w zeszłym sezonie - 4888 km. Moje sukcesy na ten rok? Z pewnością życiówka - 318 km w jeden dzień, co jest chyba niezłym wyczynem biorąc pod uwagę fakt, że najprawdopodobniej sk_ur_wiel już we mnie był. Doprawdy człowiek sam nie jest świadomy swojej siły... Oprócz tego jeszcze 3 setki - 2 x Kraków. Sezon 2010 niestety będzie zdominowany przez złe doświadczenia. Śmierć Mamy i moja choroba - wszystko w krótkim odstępie czasu - będzie rzutować na wspomnienia z tego roku. Dziękuję wszystkim za słowa otuchy w trudnych dla mnie chwilach. Do zobaczenia - mam taką nadzieję - w nowym sezonie 2011 roku. Pozdrawiam wszystkich gorąco i z całego serca... arektacana.
Dream Big, Play Hard, LIVESTRONG
|
|
Powrót do góry |
|
elziomallo
Status: Offline
Dni: 5473 (77%)
Postów: 196
Śródmieście/Wrocław
|
Nie 02 Sty 11, 0:35:01 |
|
|
Z pewnością najbardziej rowerowy rok z dotychczasowych.
Od marca śmigałem, w maju złożyłem ostrą Gazelle na której treningi sporo mi dały. Ciekawsze wypady chronologicznie:
100km w 3'11" na ostrym (Cz-wa-Lubliniec-Tworóg-Koszęcin-Cz-wa)
Cz-wa- Bytom- Cz-wa na trekkingu (118km)
Cz-wa- Kluczbork- Cz-wa (155km) powrót średnia 36km/h (przy pomocy ciężarówki )
Giga Orbita pozdrawiam uczestników ;]
I gwóźdź programu
Z przyjaciółmi z Kluczborka:
Katowice-Pszczyna-Zawoja-Nowy Targ-Niedzica(granica słowacka)- Stara Lubowna- Bardejów- Ożenna(gr, polska)- Cisna- Ustrzyki Dolne- Krościenko (gr. ukraińska)- Sambor- Lwów- Brzeżany (przerwa, autokarowa wyprawa w Karpaty), powrót: Lwów-Przemyśl-Sandomierz-Kielce-Częstochowa.
Razem ~1400km w 16 dni (12 dni samej jazdy) i mnóstwo przygód do opisania których nie mogę się zebrać. Wszystkim polecam ten kierunek podróżowania ;]
Licznik bywał w tym roku kapryśny, wychodzi mi na jakieś 4,5kkm.
Miało być więcej, niestety majowe ulewy i złamany staw skokowy przeszkodziły.
Również poprawiłem rekordy prędkości:
- za ciężarówką 89,1km/h (szosa olsztyńska z lekkiej górki)
- z górki z sakwami 83,95 (Bieszczady ;] )
2 dni temu po przerwie wsiadłem na rower, kostka daje sobie radę. Niestety wszystko wskazuje na to, że złapałem półpaśca ;/. Może i dobrze, czegoś do matury się nauczę.
Radości z życia, a zwłaszcza z jazdy w nowym roku najserdeczniej życzę.
elziomallo
rower |
|
Powrót do góry |
|
jurczyk
Status: Offline
Dni: 6467 (91%)
Postów: 1207
Częstochowa Śródmieście
|
Nie 02 Sty 11, 17:13:29 |
|
|
W roku 2010 przejechałem 7100 km ,zima znacznie skróciła sezon rowerowy. Jeżdziłem sporo po Jurze ciągle odkrywając nowe trasy. Byłem na jedenastu Masach Krytycznych poza czerwcową…
Tu parę słów usprawiedliwienia nieobecności…
Pomysł wyjazdu nad Bajkał zrodził się prawie natychmiast po powrocie z samotnej wyprawy rowerowej przez Białoruś do Petersburga w2009 r.. Nie chciałem znów jechać samotnie więc zamieściłem ogłoszenia o wyprawie na wielu forach rowerowych i turystycznych. Zgłosił się tylko jeden kandydat do wspólnego wyjazdu na Syberię. Przygotowania trwały całą zimę. Uzupełniliśmy sprzęt biwakowy, z trudem zdobyliśmy mapy , przygotowaliśmy rowery do jazdy po syberyjskich bezdrożach. Niestety! Kolega z Częstochowy z którym drobiazgowo opracowałem trasę i odbyłem wiele integracyjnych wyjazdów zachorował.
Pojechałem sam. W Moskwie zatrzymałem się 3 dni. Jazda rowerem po moskiewskich ulicach to spore wyzwanie..Na szerokich ulicach centrum po których pędzą agresywnie prowadzone auta nie spotkałem rowerzystów. Jakoś przeżyłem...
Na dworcu Jarosławskim zapakowałem się do pociągu kolei transsyberyjskiej, rower bez problemu po odkręceniu przedniego koła zmieścił się na półce. Gdy pociąg ruszył poczułem się trochę nieswojo... Sam , tyle tysięcy kilometrów od Polski. Rosjanie nie dali mi wiele czasu na rozmyślania. Zaczęli rozmowę a że są bardzo bezpośredni po godzinie wiedzieliśmy już o sobie sporo... Pięć i pół tysiąca kilometrów dzielących Moskwę od Irkucka przejechałem w bardzo miłym i wesołym towarzystwie. Imieniny obchodziłem w pociągu... W rozmowach prowadzonych nie zawsze przy herbatce nie unikaliśmy trudnych tematów. W Irkucku rozmawiałem z napotkanymi rowerzystami na temat mojej trasy. Twierdzili że da się przejechać ale samotnie może być trudno...Bajkału nie można objechać brzegiem Tylko na niewielkim odcinku liczącej 2000 km linii brzegowej poprowadzono drogi, pozostała część to góry i tajga. Z Irkucka ruszyłem w kierunku Bajkału w ulewnym deszczu. Asfalt skończył się po 20 km...Jazda w deszczu po górskiej, skalistej pokrytej błotem i kamieniami drodze nie była przyjemna. Trzeciego dnia stanąłem na brzegu Bajkału. Turbaza prowadzona przez Polaka i Rosjankę była nieczynna...Rybacy za rejs z jedną osobą na wyspę Olchon podali cenę zaporową. Poza tym poznana Buriatka odradzała samotną jazdę z rybakami. Trzeba więc było wracać. Rower na 15 minut włożyłem do wartkiego strumienia aby zmyć sporą warstwę błota. Przenocowałem w nieczynnej bani /saunie/ turbazy.
Aby dotrzeć do wyspy Olchon miałem do wyboru ok.250 km przez odludną tajgę albo 400 asfaltem po górach. Pierwszy nocleg wypadł w baraku drwali w górach obok wioski z której prowadziła dróżka przez tajgę na Olchon. Drwale stanowczo odradzili dalszą jazdę po tajdze, sami mieli kłopoty aby terenowymi samochodami nią jechać.
Opowiadali że droga rozmyta przez deszcze poza tym teren słabo zaludniony no i istnieje realna możliwość spotkania niedżwiedzia . Wróciłem w okolice Irkucka skąd asfaltem przez spore góry pojechałem na Olchon Po drodze trochę padało a na kilkadziesiąt km przed przeprawą promową skończył się asfalt. Musiałem wieżć spore zapasy żarcia bo sklepów po drodze było bardzo mało. Nocowałem w namiocie ,komary mocno dokuczały... Olchon to największa wyspa Bajkału ponad 100 km długości i kilkanaście szerokości. Pogada poprawiła się a Olchon przywitał długim stromym podjazdem po kamienistej gruntowej drodze. Dojechałem do Chużiru największej /jedynej / wioski Olchonu.
Nocowałem w drewnianym domku w turbazie prowadzonej przez kierowniczkę miejscowego muzeum. Jako Polak i samotny turysta dostałem sporą zniżkę ! Mimo że Olchon otaczają czyściutkie wody największego na świecie zbiornika słodkiej wody nie funkcjonuje tam wodociąg, wodę dowożą beczkami.
Mieszkający w turbazie Rosjanie zaproponowali mi wycieczkę samochodami do położonego w zalesionym ,górzystym terenie jeziorka z wodą radonową o leczniczych właściwościach. Ja miałem mapę wyspy , oni terenowe Toyoty, pojechaliśmy...Do jeziorka nie prowadziły żadne znaki i mimo mapy zabłądziliśmy. Dopiero po paru godzinach napotkany Buriat pokazał nam drogę. Olchon ma mikroklimat i deszcze na szczęście go omijają. Robiłem całodniowe wyprawy po wyspie i nad Małe Morze/część Bajkału/
Dróg tam w zasadzie nie ma. Samochody jadą przez step, a gdy "droga" bardzo się „wyjeździ” i widać skałę jadą po stepie obok ,step szeroki, Rosja wielka ! Na Syberii nawet do miejsc atrakcyjnych turystycznie nie prowadzą znakowane trasy, można przejechać kilkadziesiąt kilometrów i nie ma kogo zapytać o drogę. Napotkani rosyjscy rowerzyści jechali na "góralach" z ogromnymi plecakami na plecach. Zupełny brak sklepów sprawia że prowiant na wiele dni trzeba wozić ze sobą, wodę też bo strome ,skaliste brzegi jeziora uniemożliwiają jej nabranie. Woda w Bajkale jest krystalicznie czysta i piekielnie zimna .Na tym najgłębszym jeziorze świata /1640 m / lód zalega do końca kwietnia.Wieczorami ok 22giej wiele osób szło na stromy , skalisty brzeg Bajkału aby obserwować zachody słońca. Słońce chowa się za góry leżące na przeciwległym brzegu .Jeszcze długo oświetla od dołu chmury tworząc niesamowite, ciągle zmieniające się widoki .To bajkalskie "białe noce". Razem z synem gospodyni kilka razy rozpaliliśmy na brzegu małe ognisko i długo siedzieliśmy obserwując zachody, rozmawiając i zagryzając pitą wódkę suszonym omulem . /ryba podobna do sielawy/
Jazda rowerem po stepie to pełna swoboda, można przejechać wiele kilometrów nie napotkawszy nikogo. Wystraszone szelestem kół roweru po suchej trawie stepowe susełki szybko chowają się w swoich norkach...Czasem w oddali pojawi się Buriat na koniu... Trzeba tylko uważać aby nie zabłądzić. Z Olchonu wróciłem do Irkucka aby brzegiem Angary , jedynej rzeki wypływającej z Bajkału znów dojechać nad jego brzegi. Pogoda cały czas była słoneczna. Rower mimo katowania na syberyjskich bezdrożach sprawował się bez zarzutu. . Ostatnie trzy dni spędziłem w Irkucku zwiedzając miasto i najbliższą okolicę .Mieszkałem w malutkim hosteliku z kilkoma Polakami którzy zatrzymali się w Irkucku w drodze do Chin. W Irkucku i okolicy wiele polskich śladów. Kilka szczytów nazwano imionami polskich zesłańców którzy wnieśli ogromny wkład w poznanie i zagospodarowanie Syberii. Jest w Irkucku ulica Powstańców Polskich i polski kościół katolicki wzniesiony ze składek zesłańców. Naszyte na moich sakwach orzełki sprawiły ze Rosjanie szybko odgadywali skąd przyjechałem, pozwoliło to nawiązać wiele sympatycznych kontaktów. 35 dni szybko minęło i trzeba było wracać...Samotnie ciężko ? Nie bardzo !Najbardziej bałem się awarii roweru i zachorowania bowiem telefon stracił zasięg prawie natychmiast po wyjeżdzie z Irkucka. Najwięcej kłopotów było przy robieniu zakupów z bezpiecznym zaparkowaniem roweru no i z robieniem pamiątkowych zdjęć na tle... Największe zaskoczenie ? No oczywiście sam Bajkał i Kolej Transsyberyjska, czysta, punktualna i bezpieczna.
Parę fotek z wyjazdu : http://foto.onet.pl/7fkoy,kwwbcg6sw8ws
Ale się rozpisałem ! A miało być tylko usprawiedliwienie nieobecności na czerwcowej Masie ! |
|
Powrót do góry |
|
Jacek
Status: Offline
Dni: 6918 (97%)
Postów: 499
Poczesna
|
Nie 02 Sty 11, 18:25:18 |
|
|
Janku, jesteś WIELKI! Fantastyczna wyprawa i piękne zdjęcia. Gratulacje!
|
|
Powrót do góry |
|
MK
Status: Offline
Dni: 6605 (93%)
Postów: 178
Wiek: 33
Częstochowa - Raków
|
Nie 02 Sty 11, 21:42:41 |
|
|
Dla mnie rok 2010 był nienajgorszy, może nawet całkiem udany, jednak na tle Waszych dokonań i liczby przejechanych kilometrów wypada raczej blado.
Na pewno na plus zaliczę poprawę w stosunku do zeszłego sezonu, w którym przejechałem niewiele ponad 2kkm, ten zakończyłem liczbą 3116, tak więc ogrągły tysiąc więcej.
Było kilka ciekawych wycieczek do miejsc w których wcześniej nigdy nie byłem (m.in do Ogrodzieńca), widziałem na żywo wyścig Tour de Pologne (jest bidon na pamiątkę ), a także zaliczyłem 8 Mas (w ubiegłych latach z obecnością było dużo gorzej).
Tyle dobrego, teraz czas na minusy. Największym jest wypad do Krakowa, a właściwie jego brak, miałem dużą ochotę tam pojechać i sam nie wiem dlaczego nie wypaliło, chyba zabrakło odwagi...
Poza tym porażką jest tylko jedna setka i to podzielona na dwa razy, czyli tak jakby jej w ogóle nie było.
I na koniec, pomimo kilku naprawdę fajnych wypadów, w 90% celem wycieczki był Olsztyn - mimo, że lubię jeździć po tych okolicach, to mam nadzieję,
że obecny rok będzie zdecydowanie bardziej urozmaicony.
Tyle w dużym skrócie o przeszłości, cele na 2011r.:
- cało i zdrowo przejechać kolejny sezon
- KRAKÓW!
- może uda się 4kkm? jeśli nie, to chociaż więcej niż w ubiegłym roku. |
|
Powrót do góry |
|
outsider
Status: Offline
Dni: 7040 (99%)
Postów: 1704
Raków Zachód
|
Wto 04 Sty 11, 9:12:14 |
|
|
U mnie sezon był świetny, trochę się ścigałem na maratonach i miałem jedną z najfajniejszych wypraw czyli Transalp 2010. No i prawie 7tys. km.
"Jaki trenig - taki czas"
"Ból przeminie - chwała pozostanie" |
|
Powrót do góry |
|
markon
Status: Offline
Dni: 5091 (71%)
Postów: 452
Wiek: 50
Raków-Zachód
|
Wto 04 Sty 11, 10:35:38 |
|
|
Dawniej jeździłem na rowerze, ale bardzo "okazyjnie". W 2010 r wsiadłem na rower i... wciągnęło mnie :cP. Pasuje mi nie tylko ten rodzaj ruchu, ale cały klimat wokół. Ludzie, przy których określenie "kultura fizyczna" nabiera wyrazu. Kilometry zacząłem zliczać od września i do pierwszego śniegu udało się wykręcić tysiąc. Optymizmem napawa, że odległości rzędu 50 - 100 km przestały być "kosmiczne". Niech w 2011 mi nie przejdzie!! :cP
Bo mnie na uśmiech zawsze stać
|
|
Powrót do góry |
|
Mr. Dry
Status: Offline
Dni: 6217 (87%)
Postów: 878
Wiek: 45
Częstochowa
|
Wto 04 Sty 11, 10:45:02 |
|
|
Witam. U mnie sezon był trochę lepszy od poprzedniego, ale jeśli chodzi o kilometry to i tak nie dobiłem do 5000. Pojeździłem trochę po wyspie Wolin, na Arkonę nie dojechałem z braku transportu oraz kondycji. Jak MK Krakowa też nie zaliczyłem. Byłem na 12 masach , złożyłem w końcu typowo zimowy rower i najważniejsze sporządziłem sporo planów na ten rok . Pytanie tylko ile z tego wypali..?
Nieważne gdzie jest pies pogrzebany, jeśli masz siłę kopać znajdziesz zwłoki... |
|
Powrót do góry |
|
Gaber (usunięty)
|
Pon 14 Lut 11, 11:16:23 |
|
|
Witam.
Dla Mnie dziewiczy sezon 2010 był wyjątkowy pod każdym względem, bo od niego zacząłem rowerowe podboje.
Wpierw poznałem ekipę Bikerów organizującą co miesięczne "Masy Krytyczne" dzięki którym nieco później uświadczyłem niesamowity świat na dwóch kółkach.
Wyprawy do Olsztyna, Poraja, Kraków, Mirów, Bobolice, Kłobuck i okolice, słynna "Giga Orbita" tego się nie zapomina...
W sumie wykręcona moja sezonowa życiówka 4000km z hakiem.
To wszystko zawdzięczam Bikerom z "Częstochowskiego Forum Rowerowego"
Na sezon 2011 nic nie planuję, a co ma być to będzie zawsze mam to na względzie |
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
iCGstation v1.0 Template By Ray © 2003, 2004 iOptional
Kontakt z osoba zarzadzajaca witryna: Speedy
|
|
|
|